Rodzimowiercy, Turbosłowianie, Odtwórcy – rozróżnienie pojęć

Rodzimowiercy

Są to wyznawcy wierzeń słowiańskich. Przy okazji podkreślam, że wiara Słowian współcześnie nazywana Rodzimowierstwem, Słowianowierstwem lub Wiarą Przyrody nie jest religią. Cechy religii to:

– założyciel,

– święta księga,

– system nakazów i zakazów regulujących życie wiernych,

– warstwa duchownych żyjących na koszt wiernych,

To uproszczony, skrócony opis, dokładniej wyjaśniam to w mojej książce: „ Co każdy Słowianin wiedzieć powinien – Zeszyt I „.

Religiami są na pewno Zaratustrianizm, Mitrianizm, Judaizm, Chrześcijaństwo i Islam.

Większość ludów, przez większość czasów wyznawała Wiary. Wiara jest to wiedza o świecie. To, co dla jednego jest wiedzą, bo to rozumie dla drugiego jest wiarą, bo nie zna się na tym, nie rozumie tego, więc wierzy komuś na słowo. Wiedza/wiara dotyczy każdej sfery zycia ludzkiego, wszystkiego, co go zainteresuje. Istnieją też kulty przez jednych zaliczane do religii, przez innych do wiar. Dzieje się tak dlatego, iż są niejednoznaczne, mają pewne cechy religii, ale nie wszystkie. Są to m.in. Hinduizm i Buddyzm. Buddyzm, tak właściwie jest filozofią, która tak, jak religia obrosła warstwą duchownych. Wiara towarzyszy człowiekowi od zarania dziejów, od początków człowieczeństwa, od kiedy człowiek rozumny zaczął próbować zrozumieć ten świat i zaczął filozofować nad nim. Religie natomiast w skali dziejów ludzkości są ewenementem, który trwa dość krótko.

Neopoganie

Zbiorcza nazwa, używana przez chrześcijan na określenie współczesnych wyznawców wiar, na wyznawców kultów niebędących religiami. Określenie, przez wielu „pogan”, uznawane za obraźliwe. Przedrostek „neo” ma podkreślać nowość tych kultów, brak ich związków z pierwowzorami. Chrześcijanie często podnoszą argument, iż ciągłość wyznań (piszę w liczbie mnogiej, gdyż nazwą „neopoganie” określani są wyznawcy wiar: skandynawskich, celtyckich, bałtyjskich i innych, nie tylko słowiańskich) etnicznych (pogańskich) została przerwana przez chrześcijaństwo. Ludzie ci rozumują we właściwy sobie sposób, niechcący obnażając prawdę o religiach, że są zmyślone. Religiom, które opierają się na świętych księgach oraz innych tekstach teologicznych i zawartych w nich wymysłach, fantazjach tudzież fobiach istotnie zaszkodziłoby, gdyby te księgi zostały by zniszczone, a ciągłość przekazu ustnego została przerwana. Wówczas religie byłyby nie do odtworzenia. Z wiarami jest jednak inaczej. One są opisem rzeczywistości, jaka nas otacza. Wiedzą o prawach rządzących tym światem. Świat cały czas istnieje, dlatego nadal można go badać i zgłębiać. Nam, wyznawcom Wiedzy nic nie jest w stanie przerwać ciągłości.

Ciągłość nie została przerwana. Wiele przetrwało w naszych zwyczajach, tradycjach. Część z nich przyswoiło chrześcijaństwo. Jeszcze więcej zostało zachowane na wschodzie Europy i w Azji. Prawosławie było mniej agresywne w stosunku do Wiary Przyrody, dlatego tam, gdzie ono funkcjonowało, przetrwało z niej więcej. Pod panowaniem Mongołów jeszcze więcej uchowało się Wiary Przyrody, gdyż Mongołowie nie ingerowali w wiarę ani religię. Sami byli wyznawcami Wiary Przyrody. Dziś najbardziej powszechnym wśród Mongołów jest buddyzm tybetański, który przyszedł do nich dość próżno, w XIII w. po podboju Chin.

Zaś nasza mitologia zachowała się w baśniach legendach i podaniach ludowych.

Mała dygresja dla badaczy mitologii – bez znajomości fizyki, astronomii i ezoteryki, nigdy nie zrozumiecie mitologii, bo mitologia, to ubaśniowiona wersja tych dziedzin wiedzy oraz kilku innych.

Turbosłowianie

Ludzie bardzo zainteresowani dziejami Słowian, uważnie śledzący wyniki badań z dziedziny genetyki populacyjnej, odkrycia archeologiczne, badania językoznawców, studiujący kroniki itp.

Nazwa została wymyślona przez krytyków Turbosłowian. Konkretnie chyba po raz pierwszy użyta została w Gazecie Wyborczej. Jednym Turbosłowianom ona nie odpowiada i mówią, że są po prostu Słowianami. Drudzy sami jej używają argumentując, iż nie ma nic obraźliwego w określaniu kogoś mianem „przyśpieszony Słowianin”.

Odtwórcy

Osoby biorące udział w inscenizacjach, odtwarzaniu słowiańskich obrzędów, toczonych przez dawnych Słowian bitew oraz scen z ich życia codziennego.

 

Nie mylmy tych pojęć. Odtwórca może być chrześcijaninem i germanofilem. Może być Rodzimowiercą i germanofilem. O dziwo, wcale niemało jest takich. Turbosłowianin może być chrześcijaninem i zupełnie nie interesować się odtwórstwem. Większość Turbosłowian jest właśnie taka. Rodzimowierca nie musi być ani odtwórcą, ani Turbosłowianinem. Mnóstwo Rodzimowierców nie ma nic wspólnego z odtwórstwem. Większość Rodzimowierców nie interesuje się zbytnio historią Słowian. Ich poziom wiedzy o historii Słowian jest taki, że szanujący się Turbosłowianin sklasyfikował by ich wręcz, jako germanofilii.

Ja jestem Rodzimowiercą (Rodzimowierczynią?) i Turbosłowianką. Z odtwórstwem nie mam nic wspólnego, bo nie odczuwam potrzeby przebierania się. Gdy chcę zobaczyć, jak wygląda Słowianka, wystarczy, że spojrzę w lustro.

Dragomira

22 komentarze do “Rodzimowiercy, Turbosłowianie, Odtwórcy – rozróżnienie pojęć

  1. rafał jakubowski poray

    Pani Dragomiro
    owszem buddyzm jest religią, nie filozofią jak tego chcą zlaicyzowani lewaccy, zachodni interpretatorzy. Moim zdaniem lepiej odnieść się do tego co sami buddyści (mistrzowie) uważają o Buddyzmie, niż to interpretacji z trzeciej ręki. Buddyzm pasuje także do przedstawionej przez Panią definicji religii, aczkolwiek wydaje się ona mocno subiektywna, co bowiem oznacza duchownych żyjących na koszt wiernych? czy wyznacznik taki nie zakłada warstwy interpretacyjnej, negatywnej do religii i tej „warstwy”? tradycyjne systemy religijne zwykle opierały się na innym wartościowaniu świata i hierarchii społecznej. Współcześnie może to kogoś razić, ale trzeba się zdecydować, czy interpretujemy religię dążąc do obiektywizmu, czy nakładamy na niego kalkę współczesnej patyny kulturowej i pojęciowej.
    W tym ujęciu także Hinduizm (czyli wielość religii funkcjonujących w Indiach, gdyż hinduizmu jako takiego nie ma) to również religie, sekty lub ruchy religijne.
    Mongołowie przed przybyciem Buddyzmu tybetańskiego w znacznej mierze wyznawali pokrewny z nim (w zakresie nauk szamańskich) Tangerizmu oraz Bon (pokrewny także w zakresie praktyk tantrycznych i najwyższej ścieżki), które to systemy są jak najbardziej religiami.
    I przechodząc do meritum czy wiara naszych przodków nie była religią? Pasuje do Pani definicji, pasuje do definicji religioznawczych, poza tym powiązana była z innymi religiami z którymi miała wspólne korzenie więc jak najbardziej religią była. Nie wiem jak Pani interpretuje Wiarę Przyrody, ale takie religie jak Bon, Wedyzm, Tangerizm, szamanizm Bo czy choćby Buddyzm opierają się na wiedzy i praktykach związanych z siłami przyrody (żywiołami) lecz podchodzą do nich w o wiele szerszym kontekście (również praktyk religijnych). Żywioły bowiem to nie tylko elementy składowe sił przyrody ale także nas od cielesności po emocje. Izolowanie wiary Słowian od pojęcia religii jest nie do przyjęcia, i samoistnie dryfuje w stronę new ageu czy szukania po omacku, bez zakorzenienia w tradycji.

    Polubienie

    Odpowiedz
    1. Adam Smoliński - Doliwa

      Widzę, że mamy tu do czynienia z wybitnym specjalistą od buddyzm, a nawet wybitnym religioznawcą, wręcz guru religii wszelakich.
      Z buddyzmem jest rzeczywiście pewien kłopot, albowiem posiada on cechy filozofii, nie posiadając boga, jednak poprzez swoich kapłanów, tworzących dogmaty staje się również religią.
      Tu polecam:
      https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Buddyzm#Buddyzm_a_poj%C4%99cie_religii

      http://schronisko.art.pl/schronisko/czy-buddyzm-jest-religia/

      https://pytamy.pl/kat,6,title,buddyzm-jest-religia-czy-filozofia,pytanie.html

      Tu polecam wypowiedż buddysty:

      „anonymous | 24 maja 2009 20:47:28
      Odpowiada Ekspert kategorii Pozostałe II.
      Jestem buddystą i powiem wprost: Buddyzm żeby zaistnieć prawnie np. w Polsce musiał formalnie zaistnieć jako religia lecz z założenia ją nie jest bo nie w nim Boga ani dogmatów wiary. Buddyzm jest filozofią myślenia i rozwoju człowieka poprzez doświadczanie a nie przyjmowanie na wiarę. Buddyzm ma 99% więcej nauki a tylko 1% religii i to tej formalnej 🙂 Ot krótkie wyjaśnienie. Pozdrawiam i jeśli ktoś chce się więcej dowiedzieć to proszę sobie przestudiować np stronę http://www.buddyzm.pl. tylko wszystko od dechy do dechy :)”

      http://buddyzm.pl/pl/buddyzm

      Buddyzm mimo wszystko jest filozofią, albowiem wymyślił go i opracował jeden człowiek, Siddhārtha Gautama, którego można nazwać miłośnikiem nauki, zatem filozofem.

      Główną cechą religii są jej kapłani, którzy nie pracując na swe utrzymanie, są pasożytami żerującymi na naiwnych wyznawcach danej religii.
      To jest ta odpowiedź na pana pytanie: „(…)co bowiem oznacza duchownych żyjących na koszt wiernych?”
      Proszę nie udawać, że nie rozumie pan tego.
      Czy kapłani jakiejkolwiek religii kalają się jakąś pracą?
      Płaszczą swe tyłki nad bełkotem pseudo świętych ksiąg, codziennie wciskają ciemnotę ogłupiałemu ludowi, tucząc swe opasłe brzuchy.
      To dotyczy również kapłanów buddyzmu oraz hinduizmu.
      Żyją „biednie” z datków wiernych, „co łaska, ale nie mniej niż 1000 za posługę”.
      Te luksusowe bryki, to pewnie im bozia z nieba przysyła? W wolnym czasie i z nudów zajmują się pedofilią lub bzykają miejscowe panienki. „Żyć, nie umierać”.
      Klecha, czy mnich ma nimb świętości wśród ciemnego ludu, a więc wszystko mu wolno.
      Głównym zadaniem każdej religii jest dążność do zawładnięcia umysłami jak największej ilości ludzi, tym samym dążenie do władzy absolutnej nad wyznawcami, czyli totalitaryzm.
      Jest to główne zadanie wszystkich światowych religii, które są w rzeczywistości odpryskami tej samej pustynnej zarazy i pochodzą z tego samego źródła.
      Dlatego religie te żrą się między sobą, aby wykazać swoją wyższość, a tym samym zdobyć jak największą władzę na świecie.
      Dogmaty tworzone przez kapłanów tych religii mają zadanie obrzezać umysły swoich wyznawców, zniewolić ich, aby byli pokorni wobec klechów tej religii, zaś ci wskażą im drogę życia oraz miejsce lokowania swoich pieniędzy.
      Komunizm posiada również w/w cechy religii. Miał zastąpić pustynną zarazę. Jego, wysoko postawieni towarzysze partyjni zachowywali się identycznie, jak klechy pustynnej zarazy, wciskając wdruki ciemnemu ludowi, a niepokornych mordując.

      Swoim komentarze wyraźnie chce pan bronić klechy, jako ludzi świętobliwych i dobrotliwych, a to wilki w skórach baranków.
      Dla pana wiara i religia, to jedno i to samo.
      Niestety nie zgadzam się z panem. Ich cechy wyraźnie je różnicują i izolują.
      Rozumiem, że swoim politycznym ślinotokiem chce pan nas przekonać do jakiegoś ekumenizmu. Pana komentarz bardzo pachnie mi kościółkowym bełkotem ekumenicznym.
      Wiara Słowian nigdy nie była i nie jest religią, to w istocie wiedza o świecie. Pan jednak chciałby zmieszać wiarę z religią, aby łatwiej było manipulować umysłami ludzkimi.
      To na szczęście proces, który jest w odwrocie, a świadomość ludzi rośnie, co zlikwiduje dogmaty i bełkot religijny.
      Wiara Przyrody nie jest żadną religią, jakby pan bardzo chciał. Nie pasuje do żadnych definicji religii, ani religioznawczych. Definicje proszę przeczytać ze zrozumieniem.
      Rozumiem, że według pana Wiara Słowian, tylko w połączeniu z tradycją pustynnej zarazy nie dryfowałaby w kierunku neu age? Czy pod sformułowaniem: „bez zakorzenienia w tradycji” rozumie pan tradycję chrześcijańską?
      Wiara Słowian sama w sobie jest tradycją naszych przodków i żadnej innej tradycji nie należy do niej doklejać. Tym bardziej pseudo tradycję pustynnej zarazy, która nam została narzucona siłą od tylko ponad 1000 lat, które nic nie znaczą wobec kilku tysięcy lat tradycji Wiary Słowian. Proszę nam nie wciskać górnolotnymi słówkami, że jest inaczej.
      Na swą polityczno – ekumeniczną propagandę i pchanie się na polityczny stołek, proszę sobie znaleźć inne forum. Tu na te brednie nikt się nie nabierze.

      Polubienie

      Odpowiedz
  2. Pingback: Zapomniana Lechia: Dragomira Płońska - Rodzimowiercy, Turbosłowianie, Odtwórcy – rozróżnienie pojęć | Białczyński

  3. rafał jakubowski poray

    Zastanawiam się od czego Pan jest specjalistą, w sumie ton jak i treści pana wypowiedzi mówią same za siebie.
    w każdym razie z pana tekstu wylewa się brak wiedzy merytorycznej w połączeniu z biciem piany i krztuszeniem się nienawiścią
    Buddyzmem i Bon zajmuję się praktycznie od 30 lat. Podobnie długo trwają moje studia religioznawcze.
    od wielu mistrzów usłyszałem bezpośrednio iż Buddyzm jest religią, co więcej miałem okazje rozmawiać z azjatyckimi wyznawcami buddyzmu, którzy też go tak traktują, Traktują go w ten sposób również teksty źródłowe. I to tego się odwołuję.
    tym samym proszę sobie oszczędzić informacji z wikipedii czy wypowiedzi różnych anonimusów, gdyż nie są to poważne źródła.
    Co do oceny warstwy kapłańskiej w różnych religiach, to trudno z dyskutować z pana zacietrzewieniem, w zasadzie jest to bezcelowe. W pana wypowiedziach wiedze zastępuje nienawiść, arogancja i ignorancja w czystej postaci. Wyrzuca pan z siebie memy i hasełka w miejsce rzetelnej dyskusji.
    Co wiary Przyrody proszę mi podać definicję wtedy będzie można stwierdzić czy jest ona religią czy nie. Szamanizm przykładowo opiera się jak wspomniałem na praktyce z żywiołami czyli można zaliczyć to pana zdaniem do religii przyrody czy nie?
    Z treści pana wypowiedzi wnioskuje że zionie pan nienawiścią do kościoła katolickiego w czym w pełni upodabnia się pan w tym z tymi z którymi pragnie walczyć.
    Co zaś się tyczy mataczenia i bzdurzenia, tekst Pani Dragomiry zawiera szereg nieścisłości i na to zwracam uwagę.Chodzi:
    1. Zastosowanie własnych, subiektywnych definicji, które nie są zgodne z powszechnie stosowanymi definicjami, w tym definicjami naukowymi
    2. Przytaczanie błędnych informacji (jakby choćby o buddyzmie i filozofii)
    w sumie nie prowadzi to do wyjaśnienia pojęć lecz ich pomieszania. Z kolei tonu pana wypowiedzi wnoszę, że te subiektywne, wyssane z palca podziały stają się pożywką nie stymulowania negatywnych emocji ale także dzielenia środowiska. Czy nie można być rodzimowierca, odtwórcą, turbosłowianinem jednocześnie albo nikim z nich, a jednocześnie budować tożsamość i podtrzymywać tradycje słowiańskie?!

    Polubienie

    Odpowiedz
    1. Adam Smoliński Doliwa

      Jakoś nie dziwi mnie pana opór przeciw mojemu komentarzowi.
      Pana wypowiedź jest nadal przesiąknięta ekumenizmem.
      Ekumenizm jest typowym działaniem pustynnej zarazy: „Wcisnąć się do innej wiary, niby dla równorzędnego współistnienia, następnie rozpychanie się w tej wierze, a na koniec bezpardonowe likwidowanie tej wiary”. Pasożyty tak robią, na końcu zabijając swojego żywiciela.
      To są efekty działania ekumenizmu przy udziale pustynnej zarazy. Znamy je od ponad 1000 lat. Chyba nie zaprzeczy pan, że pustynna zaraza wdarła się siłą i podstępem do Słowiańszczyzny, niszcząc ją prawie doszczętnie?
      Nie dziwią mnie też pana nerwowe reakcje, kiedy wskazuję, że pustynna zaraza to wcielone zło w owczej skórze. Jest to typowa reakcja katola na dotykanie jego ukochanej religii. Stąd te pana epitety wobec mnie, iż wylewa się ze mnie nienawiść: „w każdym razie z pana tekstu wylewa się brak wiedzy merytorycznej w połączeniu z biciem piany i krztuszeniem się nienawiścią”. Bardzo typowa odpowiedź, gdy katol nie posiada argumentów. Każda wypowiedź przeciwko pustynnej zarazie jest przedstawiana jako „bicie piany i krztuszenie się nienawiścią”.
      Za co mam kochać dwulicowych, podstępnych wyznawców pustynnej zarazy? Czyż moje zdanie na temat klechów jest nie prawdziwe?
      „Co do oceny warstwy kapłańskiej w różnych religiach, to trudno z dyskutować z pana zacietrzewieniem, w zasadzie jest to bezcelowe.”
      Zadał pan pytanie: „co bowiem oznacza duchownych żyjących na koszt wiernych?” i otrzymał pan odpowiedź. To, że ta odpowiedź nie podoba się pana pustynnemu wdrukowi, to pana problem. Pan może sobie obcałowywać darmozjady – klechy, w miłości ekumenicznej, a nawet klęczeć przed nimi. Ja nie zamierzam. A tym bardziej dyskutować o tym z panem,
      „czy wyznacznik taki nie zakłada warstwy interpretacyjnej, negatywnej do religii i tej „warstwy”?”
      Nie zakłada żadnej warstwy interpretacyjnej, przedstawia prawdę obiektywną o klechach – darmozjadach, żyjących na koszt zaczadzonych wyznawców.
      Czy klechy wykonują jakąś pożyteczną pracę dla swojego utrzymania, czy też żyją na koszt społeczeństwa?
      „tradycyjne systemy religijne zwykle opierały się na innym wartościowaniu świata i hierarchii społecznej. Współcześnie może to kogoś razić, ale trzeba się zdecydować, czy interpretujemy religię dążąc do obiektywizmu, czy nakładamy na niego kalkę współczesnej patyny kulturowej i pojęciowej.” Pokrętne to bardzo. Sili się pan na naukowość.
      Tradycyjne systemy religijne przede wszystkim budowały i budują system pan/niewolnik, drenując kieszenie wyznawców. Głoszone wartości były i są dla zaczadzonych maluczkich, nie dla kapłanów – klechów. To jest o nich cała prawda.
      „W tym ujęciu także Hinduizm (czyli wielość religii funkcjonujących w Indiach, gdyż hinduizmu jako takiego nie ma) to również religie, sekty lub ruchy religijne.”
      Niestety, niczym Cejrowski, głosi pan podręcznikowo – kościółkowe brednie. Sikhowie, za tę wypowiedź podcięliby panu gardło. Czy Rodzimowierstwo też uważa pan za sektę?
      „Z kolei tonu pana wypowiedzi wnoszę, że te subiektywne, wyssane z palca podziały stają się pożywką nie stymulowania negatywnych emocji ale także dzielenia środowiska.”
      To jedno zdanie świadczy o tym, że chce pan budować jakiś ekumenizm kościółkowo – słowiański, jako platformę na wbicie się w politykę. Widać to pana parcie do polityki i próby ślizgnięcia się na plecach Słowiańszczyzny. Czy zamierza pan naśladować Orlickiego, który ma podobne parcie do polityki oraz sposoby realizowania? To zdaje się pan uparcie poszukuje wśród nas agentury? Pan też mi bardzo wygląda na agenta watykańskiego.
      Artykuł Dragomiry musiał pana bardzo zdenerwować, widać to aż w sposobie pisania. Może Nervosol pomoże? Czy artykuł ten psuje panu plany ekumenizacyjne?
      Pan zapewne chce łączyć środowisko wokół ekumenizmu?
      Pana informacje o wieloletnich studiach religioznawczych są niestety tylko przechwałkami. Nie przedstawia pan na to żadnych dowodów. Internet wszystko przyjmie. Wydaje się panu, że jest jedynym, który miał możliwość bezpośredniej rozmowy z mnichami azjatyckimi?
      Tu też pan występuje, jako taki, anonimus, albowiem nigdzie nie znalazłem pana nazwiska, jako wybitnego religioznawcy, zatem pana wypowiedź mogę również uznać za bla, bla, bo nie podaje pan żadnych źródeł swoich twierdzeń. Jedynie podaje pan przechwałki o swoim wieloletnim doświadczeniu w temacie, też niczym niepotwierdzone.
      Niestety pana autorytetu nie kupuję. Za bardzo pokrętny i egocentryczny.
      Dragomira wystarczająco dokładnie określiła różnice między wiarą a religią. Oczywiście wystarczająco dla ludzi inteligentnych.
      Pan zaś chce wsadzić wiarę i religię do jednego worka, zmieszać to i zbudować na tym, kościółkowo – słowiański ekumenizm. Nic z tego, wody z ogniem nie da się połączyć.
      Wszystko jest dla pana religią. Rodzimowierstwo też pan pewnie uważa za religię, zapewne i Wiarę Przyrody też by pan zdefiniował jako religię.
      „I przechodząc do meritum czy wiara naszych przodków nie była religią? Pasuje do Pani definicji, pasuje do definicji religioznawczych, poza tym powiązana była z innymi religiami z którymi miała wspólne korzenie więc jak najbardziej religią była.”
      To jest potwierdzenie tego, co wyżej napisałem. Każdą wiarę uważa pan za religię.
      Opowiada pan kompletne bzdury, śmiem twierdzić, że z premedytacją.
      Wiara naszych przodków nie była religią, nie posiadała cech religii. Gdzie święte księgi, gdzie założyciel, gdzie dogmaty, gdzie pasożytnicza kasta kapłanów?
      Po za tym, z jakimi innymi religiami miała powiązania, i z którymi miała wspólne korzenie wiara naszych przodków? To raczej inne religie wypływały poprzekręcane z wiary naszych przodków. Chyba, że za swoich przodków uważa pan tylko tych po 966 r., tych ochrzczonych?

      Tylko, że „religia” jest terminem typowo zachodnim i tylko pod tym terminem zwykli zjadacze chleba rozumieją wszelkie wiary, nie rozróżniając, co jest wiarą, a co religią.
      Nawet opracowania naukowe nie rozróżniają wiary od religii, nazywając każdą wiarę religią.
      Mnisi azjatyccy doskonale o tym wiedzą i opowiadając ciemniakom z zachodu o swojej wierze, nazywają ją religią (religion), bo ciemniak z zachodu inaczej nie zrozumie.
      Żąda pan definicji Wiary Przyrody?
      Według pana, jak coś nie ma definicji i instrukcji obsługi, to nie istnieje? Musi pan wszystko szufladkować, bo inaczej pana jaźń nie przystaje do rzeczywistości? Współczuję panu.
      Wiadomości o Wierze Przyrody ma pan pełny blog https://bialczynski.pl .
      Niczego tu nie trzeba definiować, wystarczy zrozumieć, byle by nie poprzez pryzmat pustynnego wdruku. Ludziom inteligentnym jest to dużo łatwiej zrozumieć.
      „Czy nie można być rodzimowierca, odtwórcą, turbosłowianinem jednocześnie albo nikim z nich, a jednocześnie budować tożsamość i podtrzymywać tradycje słowiańskie?!”
      Ależ oczywiście, że można i to zostało napisane w artykule.
      Każdy z tych terminów może funkcjonować osobno, ale też i wspólnie. Byle by nie wciskać do nich ideologii pustynnej zarazy pod płaszczykiem jakiegoś ekumenizmu, co pan cały czas próbuje.
      To pana mieszanie wszystkiego ze wszystkim dryfuje w kierunku neu age, nowego ekumenizmu.

      Polubienie

      Odpowiedz
  4. rafał jakubowski poray

    1. Proszę wskazać konkretnie gdzie nawołuje do ekumenizmu (proszę jeszcze na wstępie zapoznać się z definicją ekumenizmu) – innymi słowy dokonuje pan manipulacji i oszczerstwa.
    2. Rozumiem, że uważa mnie pan za katola, proszę o dowody rzeczowe inaczej pana wypowiedź jw. jest manipulacją i oszczerstwem
    3. Rozumiem że kwestionuje pan hierarchię tradycyjnych społeczeństw, ciekawe w imię czego? własnej etyki? lewactwa? katolstwa? nakłada pan kalkę interpretacyjną na społeczności tradycyjne nie rozumiejąc, że tak się w badaniu naukowym nie robi. Bardziej od faktów liczą się dla pana własne emocje i własne ego. Istnienie warstwy kapłańskiej interpretuje pan jako wyzysk społeczny, tylko brakuje panu wiedzy, że w wielu przypadkach kapłaństwo, mnisi byli samowystarczalni (uprawy,hodowle, itp.). Mnisi wędrowni przyjmowali jałmużnę. Kapłani w w wielu kulturach wykonują rytuały za darmo lub co łaska (piszę o kulturach tradycyjnych więc niech mi pan nie wyjeżdża z kościołem katolickim). Jest to respektowany z obu stron ład i wymiana społeczna nie wyzysk. Dla ludzi w tych społecznościach jest oczywiste, że kapłani są potrzebni ponieważ się dzierżycielami tradycji, wiedzy i tożsamości całego społeczeństwa (to czego brakuje współczesnemu zachodniemu społeczeństwu, czego pan jest doskonałym przykładem). Poza tym swoimi praktykami religijnymi wykonują niezwykle istotne działania (chyba że pan kwestionuje istotność rytuałów religijnych). Więc to co pan w swej marksistowskiej interpretacji postrzega jako wyzysk jest formą układu społecznego, kształtującego jego ład i przetrwanie. Wyraźnie brakuje panu wiedzy i zrozumienia.
    3. Gdzie napisałem że Sikhowie to sekta, to kolejna pana manipulacja i kłamstwo.
    4. Proszę mi udowodnić że istnieje religia pt. hinduizm. Jest to zachodnia, błędna i powierzchowna nazwa na mnogość religii funkcjonujących w Indiach (typowe podejście kolonialne Brytyjczyków w XIX w stosunku do swych niewolników) widzę że taką warstwę interpretacyjną również pan przyjmuje gratuluję. proponuje bardziej dogłębne studia w tym zakresie, także te autorstwa samych Hindusów.
    5. Artykuł Dragomiry mnie porusza, ponieważ widzę w nim brak wiedzy, miszmasz subiektywnych interpretacji, co powoduje zamieszanie w środowisko słowianofilskim i jak widać po pana reakcji wpisuje się doskonale w hasło „dziel i rządź”.
    6. Chcę usłyszeć od pana definicje wiary Przyrody, aby zrozumieć o co panu chodzi i odnieść to do wiedzy religioznawczej, inaczej pana wypowiedzi są zlepkiem haseł i bełkotu bez odniesienia do faktów. Jak sądzę nie przypadkiem unika pan jasnej odpowiedzi. Po raz kolejny musiałby się popisać pan brakiem podstawowej wiedzy.
    7. Ciemniaki z zachodu jak pan ich określa akurat wolą w swej postmodernistycznej interpretacji świata widzieć w buddyzmie filozofię , nie religię, więc znowu pan grzęźnie w swojej niewiedzy i miesza się w wypowiedziach.
    8. Proszę wskazać gdzie to powiedziałem : „Rodzimowierstwo też pan pewnie uważa za religię, zapewne i Wiarę Przyrody też by pan zdefiniował jako religię.” Raz pan twierdzi że uważam rodzimowierstwo za religię, raz za sektę. Proszę się zdecydować. Jeśli sprecyzuje mi pan konkretnie co to jest rodzimowierstwo i wiara przyrody to panu nakreślę czym to może być w istocie.
    9. Niech pan wskaże konkretnie co w mojej wypowiedzi jest new ageowe:) to pan przecież kwestionuje elity duchowe, kultury i religie tradycyjne, unika definiowania pojęć, fruwa w obłokach haseł i memów bez pokrycia – to czysty new age.
    10. „Pan też mi bardzo wygląda na agenta watykańskiego” = proszę o dowody inaczej jest to kłamstwo i oszczerstwo
    11. Według pana „Wiara naszych przodków nie była religią, nie posiadała cech religii.” – po raz kolejny popisał się pan brakiem elementarnej wiedzy. Kroniki średniowieczne (mówiące o świątyni w Arkonie, Radogoszczy i na Wolinie) oraz starożytne (choćby o scytyjskich Argipajach) mówią o funkcjonowaniu kapłanów u naszych przodków. Skoro Celtowie sami twierdza w swoich księgach, że pisma nauczyli ich Scytowie, to rozumiem, pan uważa w ślad za kościołem katolickim, że Słowianie nie mieli własnego pisma jak i ksiąg? Rygwedę uważa pan za nie księgę, czy też Ariów nie uważa pan za naszych przodków? Proszę wskazać dowody naukowe na to że nie było dogmatów, i innych cech religii. Pana twierdzenia nie mają nic wspólnego z wiedzą, są pana konfabulacjami.
    12. Na personalne wyjazdy pod moim adresem nie będę reagował sam pan określa siebie i własny poziom.

    Oczekuję rzetelnych, opartych na faktach odpowiedzi. Inaczej dalsza dyskusja z panem mija się z sensem, jest dla mnie stratą czasu.

    Polubienie

    Odpowiedz
  5. Dragomira

    Dziel i rządź
    Zacznę od ironii.
    Podział na kobiety i mężczyzn zapewne rozwalił już wiele związków?
    Dzielenie ludzi na blondynów, brunetów, szatynów i rudych powoduje, że tak podzieleni rzucają się na siebie nawzajem z toporami, maczetami i sierpami?
    To jest nie poprawne politycznie, aby dzielić warzywa na marchewkę, buraka, pomidor czy sałatę. Przecież wszyscy braćmi jesteśmy. Należy mówić w sklepie: poproszę dwie główki tego brata. Kulturalnie pokazując paluchem, o którego brata nam chodzi.
    Teraz poważnie.
    Definiowanie zjawisk, precyzyjne określanie, służy lepszemu poznaniu i zrozumieniu świata, pozwala uniknąć nieporozumień przy omawianiu tychże zjawisk. Dlatego to robię.

    Polubienie

    Odpowiedz
  6. Dragomira

    Na stronie Słowianie i Słowianowierstwo pod zawiadomieniem o Pańskim festiwalu ( a propos – jak się udał?) ktoś się zapytał, co na to środowisko Rodzimowiercze. Na to, czyli na wykłady takich turboslowian, jak Adrian Leszczyński. Najwyraźniej, niektórym mieszają się te pojęcia. Jakoś nie kwapił się Pan z wyjaśnieniami. Ja to zrobiłam.
    Skoro uważa Pan że rodzimowiercy, turboslowianie i odtwórcy to jedno i to samo, to proszę się zapytać Adriana Leszczyńskiego czy jest rodzimowiercą, czy jest odtwórcą. Proszę się zapytać Rudegołba, na którego stronie Pan komentuje, czy jest rodzimowiercą, czy jest odtwórcą. Wielu określiłoby ich obu, jako Turbosłowian, ale czy są przy tym rodzimowiercami? Sądzę że obaj temu zaprzeczą.
    Proszę popytać ludzi rodzimowiercow, Turbosłowian, odtwórców, czy to jest to samo. Organizator takiego festiwalu na pewno ma rozległe kontakty wśród wszystkich trzech grup. Ciekawe co Panu odpowiedzą? To znaczy, ja wiem co odpowiedzą. Mniej więcej to, co napisałam.

    Polubienie

    Odpowiedz
    1. rafał jakubowski poray

      Pani Dragomiro
      pomijając wątki warzywno-owocowe, przejdę od razu do meritum
      Nie podoba mi się mieszanie pojęć. Pani definicje są w niektórych przypadkach skrajnie różne od definicji naukowych. To samo dotyczy pana Smolińskiego. Uważam, że jeśli już posługujemy się pojęciami wymyślonymi przez mass media i PR (przykładem choćby „turbosłowianie”) to zasadnym byłoby przytoczenie definicji z tych mediów czy jak to widzą tzw. środowiska naukowe a potem z tym polemika i ewentualne przedstawienie własnej definicji. Taką postawę uważam za poważną i rzetelną. Poza tym ułatwia ona komunikacje nie zaś ją utrudnia jak tworzenie wielu różnych definicji tego samego pojęcia. Za niedopuszczalne uważam unikanie definiowania pojęć czy kwestionowanie niektórych pojęć a’priori, jak to czyni pan Smoliński w przypadku religii, tylko dlatego, że mu osobiście pojęcie to się źle kojarzy.
      Po drugie proszę mi wskazać gdzie napisałem że dla mnie rodzimowierca, odtwórca itd to to samo. Napisałem: ” Czy nie można być rodzimowiercą, odtwórcą, turbosłowianinem jednocześnie albo nikim z nich, a jednocześnie budować tożsamość i podtrzymywać tradycje słowiańskie?!”
      Proszę czytać ze zrozumieniem i nie przeinaczać wypowiedzi, to również pomoże w komunikacji (jeśli nam na niej zależy).
      Po trzecie nie czytałem wpisu pod imprezą, o którym Pani wspomina. Imprezę uważam za udaną. Pomału kształtuje się środowisko badawcze, co mnie cieszy.
      Po czwarte dzielenie ludzi na odtwórców, rodzimowierców, neopogan etc uważam za mało poważne i niepotrzebne, coś jak tworzenie kolejnych podziałów subkulturowych (a’propos „dziel i rządź”, oraz a’propos wątku warzywnego to warto przypomnieć sobie puentę z wiersza Jana Brzechwy „Na straganie”). Mnie ktoś mógłby określić każdym z tych mian, ale osobiście jest mi to obojętne, ponieważ nie identyfikuję się z żadnym, myślę iż podobnie jak wielu uczestników Festiwalu, których znam i z którymi rozmawiałem.
      Po piąte przyczepianie łatek, tendencyjnych definicji i nazw dla środowisk oddolnych,społecznych (stanowiących zagrożenie dla systemowego status quo) jest typowym działaniem PR, prowadzonym przez mass media. Uważam, że w związku z tym nie powinno się spierać o to czy, ja daną, narzucaną z zewnątrz nazwę widzę tak czy inaczej, lecz podejmować dyskusje nad warstwą merytoryczną tych nazw i definicji, kwestionując ich wizerunkowy charakter i podkreślać jednocześnie ich wymiar pijarowski. Inaczej gramy w grę, którą dla nas ktoś przygotował, jak sądzę w niezbyt pozytywnych intencjach. Takie jest moje podejście do powyższych definicji wynikających z nich podziałów.
      Po szóste osobną kwestią jest środowisko ….słowianofilstwa (tak je oględnie nazwę), które jest mocno różnorodne, ale często dryfujące w różne strony, mające mało wspólnego z tradycją słowiańską. Ale to niestety wynik wyniszczenia źródeł i samej tradycji. Przy czym jestem zwolennikiem nie szukania po omacku, lecz prowadzenia w tym względzie badań co pozwoli na odtworzenie tej tradycji. Ważne są tu badania religioznawcze, etnologiczne, historyczne oraz pomocne z obszaru genetyki historycznej, ale również kulturoznawstwa, i wielu innych pobocznych (w tym przypadku) dziedzin nauki.
      Po siódme jeśli chodzi o księgi, ksiąg słowiańskich w ścisłym pojęciu tego słowa nie znam, ale sa księgi Ariów, protosłowian czy jak sobie ich tam nazwiemy czyli Rygweda, Upaniszady itp, są księga i zapiski religii, które czerpały od Ariów, a które są mało znane. Jeśli chodzi o stosunek do ksiąg to proszę zwrócić uwagę na to, że przekaz Wed zanim zostały one spisane był przekazywany bez zmian ustnie (dowody na to językoznawców), co świadczy o istotnym aspekcie nie zmieniania treści i ich ważności dla tradycji. Tradycja to niezmienność, trwałość, pewnych wartości i treści. Ciekawe że podobne podejście mamy w przypadku tekstów w Azji Centralnej, gdzie z samymi księgami należy się obchodzić z szacunkiem. Co ciekawe są to religie, które mają wspólne korzenie z religią Ariów. Zatem odpowiadając wprost na Pani pytanie, odpowiem: tak, badania religioznawcze dotyczące wielu religii opartych na tradycji przekazów ustnych i pisemnych, w tym też religii indoarysjkich i z nimi pokrewnych wskazują na traktowanie tych przekazów jako święte. Z reszta tylko takie traktowanie, pozwala na funkcjonowanie tradycji rozumianej jako w znacznej mierze czynnik trwałych wartości, postaw, wskazań. Rozumiem że w kulturze postmodernistycznej, wywodzącej się ze skrajnego indywidualizmu epoki oświecenia, przesiąkniętego egotyzmem protestancko-judaistycznym, z czego wynikł kapitalizm, trudno pogodzić się z przedstawionymi twierdzeniami, ale mi osobiście trudno się obrażać na fakty.
      Po ósme obawiam się, że nie ma Pani dowodów na twierdzenie, że Słowianie nie ieli kapłanów. Zarówno źródła historyczne (które Pani kwestionuje i to te dotyczące bezpośrednio Słowian jak i te dotyczące protosłowian) wskazują na to jednoznacznie. Podobnie badania religioznawcze, porównawcze religii funkcjonujących do dziś, dawniej mogących mieć wspólne źródło z religią Słowian (zaratusztranizm, braminizm, Bon), wskazują na to samo. Można stwierdzić, że u Słowian funkcjonowały praktyki szmańkise (też), co za tym idzie pewnie byli i szamani (być może ich pozostałość to dziadowie), z tym ze i szamani są utrzymywani (jak to Pani określa) przez społeczeństwo. Poza tym pewnie była i grupa kapłanów. Państwa zdaniem wyzyskiwali oni społeczność, Z tym że takie marksistowskie w założeniu podejście charakteryzuje się nie zrozumieniem relacji funkcjonujących w takiej społeczności i nie chodzi o”zaczadzenie umysłów”, wręcz przeciwnie umiejętność dostrzeżenia, że właśnie te warstwy społeczne utrzymywały tradycję oraz ład w otoczeniu, chodzi tu o wpływ na wydarzające się sytuacje, odpowiedzialność za to (zdrowie i byt społeczności ale i otoczenia) itp. Zagadnień takich nie dostrzega się jeśli się narzuca na społeczności tradycyjne kalkę interpretacji wynikającą ze współczesności co jest niedopuszczalne.
      Mam nadzieję, że wyjaśniłem co nieco w zakresie mojej postawy i podejścia. Pozdrawiam serdecznie

      Polubienie

      Odpowiedz
      1. dragomiraplonska Autor wpisu

        Panie Jakubowski.
        Widzę, że z uporem prze pan w kierunku tzw. „naukowości”, wszelkie inne poglądy uważając za nienaukowe. Jakoś dziwnie ta metoda dyskusji przypomina mi sposób ataków tzw. Stringum Autenticum. Oni również zarzucają wszystkim nienaukowość. Sami siebie uważają za wysoce naukowych. To typowi mieszacze, którzy negują wszystko, „bo tylko oni posiadają prawidłową wiedzę”. W środowisku słowiańskim uważani są za trolle.
        Pan zachowuje się nie inaczej.
        „Pani definicje są w niektórych przypadkach skrajnie różne od definicji naukowych.”
        To, że Słowianie nie pochodzą z bagien Prypeci, jest również uważane za tezę nienaukową wśród allo, allo. Czy i pan tak postrzega tę tezę?
        To, że coś jest nienaukowe, jest tylko pana tezą i przekonaniem. Ja uważam inaczej niż pan.
        Nie postrzegam świata w okowach jakichś wydumanych definicji – dogmatów naukowych.
        Autorytety naukowe nie są dla mnie ważne. Postrzegam świat według własnej logiki i nie dam sobie narzucić pańskiej.
        Żąda pan od nas przedstawienia jakichś definicji, sam jednak nie przedstawia żadnych źródeł swoich tez dotyczących religii i wiary. Swoje tezy wygłasza pan a priori, co mamy przyjąć, jako prawdę objawioną z racji pana 30 letniego doświadczenia – studiów.
        Są to tylko pana słowa, nie poparte niczym.
        Dlatego jest pan postrzegany, jak katolik, który nie znosi przeciwieństw do jego prawdy objawionej. On wie lepiej, a przeciwnicy są, co najmniej chamami nieuznającymi jego najlepszej na świecie religii niewolniczej. Dla niego, wszyscy powinni być niewolnikami dogmatów. Pan również chce postrzegać definicje, jak dogmaty objawione, których mamy się kurczowo trzymać. Logika jest ważniejsza od pana dogmatów, definicji i szufladkowania.

        Jeżeli jest pan tak wielkim specjalistą o bardzo dużej, 30 letniej wiedzy, to pytam się pana, gdzie pan był, gdy my 9 lat temu rozpoczynaliśmy temat Słowiańszczyzny?
        Jakoś nigdzie nie znajduję pana z tamtego czasu. Nigdzie nie widać pana komentarzy na słowiańskich blogach, a było ich wtedy dość sporo. Były nawet bardziej aktywne niż obecnie.
        Nie wierzę, że nie znalazł pan tych blogów w sieci, bo nie było to trudne.
        Gdzie pan był, kiedy my męczyliśmy się z początkami braków wiedzy i źródeł, kiedy wszystkiego trzeba było się domyślać i brać na logikę?
        Pojawił się pan dość niedawno ze swoimi „mądrościami naukowymi”, pragnąc grać rolę guru słowiańskiego, pouczać wszystkich na około. Bo pan wie lepiej?
        Uważa pan, że tylko on pochylał się nad Słowiańszczyzną przez wiele lat, że tylko pan był „tu i tam”?
        Są naukowcy, którzy zawodowo zajmują się badaniem historii Słowian, przy pomocy ich metod badawczych. Jakoś im nie wychodzi to „badanie”, bo ciągle tkwią w świecie allo, allo i antysłowiańskim. Pan nam chce podsunąć te same „metody badawcze”, bo ktoś tam uznał je za wysoce naukowe?
        Niestety muszę uznać, że ma pan głowę napakowaną dogmatami naukowymi, co nie pozwala panu logicznie myśleć.

        Podobnie, jak Adam, pytam się, dlaczego nie przedstawia pan swojej krytyki religijnej również na blogu https://bialczynski.pl ?
        Tam jest więcej artykułów dotyczących różnic między wiarą a religią.
        Do tego manipuluje pan moimi wypowiedziami.
        Nigdzie nie twierdziłam, że Słowianie nie mieli swoich kapłanów – wiedzących.
        Rzecz w tym, iż ci kapłani, przeciwnie do kapłanów religii, utrzymywali się z własnej pracy rąk. Nie byli utrzymywani przez daną społeczność. Nie wolno im było otrzymywać materialnych datków. To samo dotyczyło szamanów. Tak, nadal funkcjonują szamani afrykańscy. Do dzisiaj istnieje przekonanie, że pobieranie datków przez kapłanów – szamanów spowoduje utratę ich mocy. Żertwa ofiarna była spożywana przez całą społeczność na miejscu świętowania, również przez kapłanów. Zatem, nie był to datek na rzecz kapłanów.
        Wota wojenne, składane w świątyniach, nie były własnością kapłanów. Byli oni ewentualnie opiekunami świątyni, niepobierającymi za to jakiejś zapłaty.
        Po za tym, w danej uroczystości, każdy mógł być, w danej chwili, kapłanem, jeżeli wiedział, jak należy wykonać rytuał. Nie było osobnej kasty kapłanów, tak jak to jest w religiach.
        Nie posiadali nimbu świętości wśród swojej społeczności, jak to się dzieje z księżami religii (chrześcijańskiej, judejskie, muzułmańskiej i innych). Posiadali jedynie szacunek z racji swojej wiedzy.
        Dopiero później, wpływy chrześcijaństwa zmieniły status kapłanów na pasożytów.
        Adam już panu napisał, że określenie „religia” jest sensu stricto określeniem zachodnim, nieuwzględniającym różnic między wiarą a religią. Nawet religioznawcy nie biorą tych różnic pod uwagę, wiary nazywając religiami. Kapłani wschodu wiedzą o tej przypadłości i dla ludzi z zachodu, swoje wiary, dla ułatwienia nazywają religiami.
        Pisze pan, że organizuje grupę naukowo – edukacyjną do badania Słowiańszczyzny.
        Mam nie przeparte wrażenie, że bardzo pan chce zarządzać tą grupą, a jednocześnie arbitralnie wyznaczać wszem i wobec, co jest „poprawne naukowo”, a co nie jest.
        Widzę też, że bardzo pan chce przejąć narrację dotyczącą Słowiańszczyzny.
        Takich osobników poznaliśmy już wielu. Ta tendencja nasila się cały czas.
        Nie dziwię się, że Adam zarzuca panu próby budowy ekumenizmu słowiańsko – chrześcijańskiego, bo tak to wygląda z pana wypowiedzi, chociaż nie pisze pan tego wprost. Są jednak pana zarzuty o „dziel i rządź”. Czyli pan chciałby scalać to w jedność, na co nie ma zgody, bo już to raz próbowano. Wynik znamy – chrześcijaństwo zdominowało Słowian i zniszczyło świadomość.
        Wyraźnie unika pan tej konfrontacji.
        Radzę panu również podyskutować na temat wiary i religii z p. Białczyńskim.
        Zobaczymy wynik.

        Polubienie

        Odpowiedz
  7. Dragomira

    @ Rafał Jakubowski Poray
    Jakie, według Pana, były dogmaty w rodzimowierstwie słowiańskim?
    Nie każda księga jest święta. Chodzi o taki stosunek do księgi, jaki mają szczególnie muzułmanie do Koranu. Stwierdzenie ” W Koranie tak jest napisane” zamyka usta. Chyba że inny duchowny znajdzie w Koranie coś przeciwnego albo stwierdzi że w Koranie nic takiego nie ma. Święte Księgi mają tylko Żydzi, Chrześcijanie i Muzułmanie. Hinduskie księgi nie są święte. Hindusi, w przeciwieństwie do w.w. którzy uważają, że ich księgi dyktowała istota nadprzyrodzoną, wiedzą/uważają że ich księgi są zapisem ludzkiej wiedzy. To Europejczycy, przyzwyczajeni do Pisma Świętego, tak sobie wytłumaczyli że to są hinduskie święte księgi, odpowiednik ich Biblii.
    Zna Pan jakieś święte księgi Słowian?

    Polubienie

    Odpowiedz
  8. Dragomira

    U Słowian nie było warstwy kapłanów żyjących na koszt wiernych. To że chrześcijańscy mnisi tak określali naszych wiedzących nie oznacza że tak było. Oni tłumaczyli sobie po swojemu coś czego nie rozumieli.

    Polubienie

    Odpowiedz
  9. Adam Smoliński Doliwa

    @Jakubowski
    Witam panie Jakubowski, witam i o zdrowie pytam. Więcej Nervosolu, bo panu pikawka stanie.
    Oprócz 30 lat studiów nad religioznawstwem (wybitny student), powinien pan przejść chociaż pół roczny kurs prawny, zwłaszcza na temat dowodów.
    „Proszę wskazać dowody naukowe na to że nie było dogmatów, i innych cech religii.”
    Panie Jakubowski, coś się panu znowu pomyliło. Mam przedstawić dowody, że czegoś nie było?
    W takim razie, proszę mi przedstawić dowody, że nie jest pan kosmitą i nie posiada statku UFO, albo, że nie jest pan wielbłądem. Może będzie panu łatwiej.
    Jako dowód o Słowianach przedstawia mi pan kroniki, które napisały klechy pustynnej zarazy? To ma być wiarygodny dowód, kroniki zaborcy? Może, za chwilę każe mi pan wierzyć w kroniki sowieckie? A może jeszcze coś o VI w. i pochodzeniu Słowian z bagien Prypeci? To też oficjalna nauka. Taka, jakoś wybiórcza jest ta pana wiedza.
    Jak każdy zapiekły katol, przeszedł pan do wyzywania mnie od marksistów i lewaków. Spodziewałem się tego, to stałe elementy dyskusji z wyznawcami pustynnej zarazy.
    Gdzie pan mówi o ekumenizmie? Wszystkie pana wypowiedzi świadczą o chęci budowy ekumenizmu kościółkowo – słowiańskiego, oczywiście bez wyrażania wprost słowa „ekumenizm”. Tu jest pan za sprytny, aby się tak odkryć politycznie.
    Trudno stwierdzić, jakie znaczenie u pana ma hasło „hierarchia tradycyjnych społeczeństw”, bo u pana jest to tylko hasło mające świadczyć o pana naukowości.
    Definicje, definicje i jeszcze raz definicję. Bez definicji nie umie się pan poruszać w świecie?
    Dać panu definicję, a pan w swej łaskawości, ze szklanej góry, wypowie się „naukowo”, czy jest ona prawidłowa?
    Sam sobie układaj pan swoje durnowate definicje, bez których nie może żyć.
    Wskazałem panu, gdzie może nabyć wiadomości o Wierze Przyrodzonej. Chyba, że i to źródło (https://bialczynski.pl ) nie ma dla pana znaczenia? Może i na tamtym blogu wyrazi pan swoje wątpliwości, co do Wiary Przyrodzonej, religii, duchownych itp.?
    Napisz pan Białczyńskiemu, że powypisywał bzdury, bo krytykując nas tutaj, również krytykuje pan Białczyńskiego.
    Nie chce pan dyskutować, to po cholerę pan tu wszedł. Popisywać się swoim zadzieraniem nosa, 30 latami studiów, posługiwaniem się dogmatami oficjalnej nauki?
    Mi jest brak elementarnej wiedzy? Popatrz pan w lustro.
    Pana polityczne intencje zostały odkryte.

    Polubienie

    Odpowiedz
    1. rafał jakubowski poray

      jeśli ktoś nie potrafi zdefiniować pojęć którymi się posługuje to:
      po pierwsze nie wiem o czym mówi
      po drugie nie interesuje go komunikacja z innymi,a wspólne definiowanie pojęć jest tego podstawą.
      Jest pan dobitnym przykładem obu postaw. Aby ze mną rozmawiać musi się pan wspiąć nieco wyżej w zakresie merytorycznym, w innym przypadku pozostawiam pana sam na sam z bagienkiem oszczerstw, ignorancji i chamstwa w którym się pan tapla. Miłego taplanie ale beze mnie.

      Polubienie

      Odpowiedz
  10. rafał jakubowski poray

    Pani Dragomiro
    Przedstawia Pani nie pełne, nie poprawne definicje i to jest fakt. Cała reszta Pani „wywodu” to bicie piany i personalne aroganckie wycieczki. Jak się niema argumentów, to pozostaje taka forma prowadzenia dyskusji. W takim ujęciu proponuję Pani dyskutowanie z panem Smolińskim, mniej więcej podobne poglądy i sposób prowadzenia narracji, więc pewnie będziecie zgodni w ustaleniach.Życzę udanej zabawy i powodzenia:)

    Polubienie

    Odpowiedz
    1. Dragomira

      Panie Rafale,
      Na Pana definicje nadal nie mogę się doczekać. Gdyby zechciał je Pan przedstawić, moglibyśmy je porównać i nad tym podyskutować.
      Od paru lat nie komunikujemy się już z Adamem za pomocą komentarzy. Aczkolwiek bardzo często przed napisaniem komentarza konsultujemy jego treść ze sobą. W ogóle dużo na różne tematy rozmawiamy. Prawie we wszystkim się ze sobą zgadzamy. Jednak wbrew powiedzeniu: we wszystkim się ze sobą zgadzamy i nie mamy już o czym ze sobą rozmawiać- ciągle mamy sobie dużo do powiedzenia. 🙂

      Polubienie

      Odpowiedz
  11. Adam Smoliński

    Panie Jakubowski,
    Miano „szaman” pochodzi z j. syberyjskich. W językach tych. słowo to oznacza zawsze – wiedzieć, wiedza. Zatem, nie ma to nic wspólnego z religiami objawionymi. Wiara zaś, to zawsze synonim Wiedzy. Wiedza, to nie jest nigdy religia. Religie, to zawsze wymyślone przez ludzi dogmaty i niezmienialne definicje – prawdy objawione.
    Definicje tworzone są, aby niszczyć ewentualnych oponentów. Jeżeli, coś nie zgadza się z dogmatyczna definicją, to nie istnieje lub jest herezją.
    Na podstawie tych wymyślonych dogmatów i definicji (np. Ziemia jest płaska) palono ludzi na stosach inkwizycji. Wszelkie dążenie do Wiedzy uważano za herezję.

    Polubienie

    Odpowiedz
  12. Adam Smoliński

    Psychomanipulacja w kościele – manipulacja treścią i socjotechniki

    Do tego mamy się przyłączyć, w tym wciskanym nam ekumenizmie?

    Polubienie

    Odpowiedz
  13. ARIA

    Spal święte księgi,a znikną dogmaty, zażądaj zapłaty za pobyt a odejdą w niwecz, to cechy religii, zapytaj się czy ważniejszy jest ród czy wyznanie w cudzego boga, a dowiesz się czy ta religia to nie przypadkiem ukryty wróg Twój i Twej Rodziny.

    Polubienie

    Odpowiedz

Dodaj komentarz