Zmyślone pogaństwo. Czy nasi słowiańscy przodkowie byli ateistami?

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/11/04/zmyslone-poganstwo-czy-nasi-slowianscy-przodkowie-byli-ateistami

04.11.2016 r.,  – redaktor naczelny „Ciekawostek historycznych”, historyk, publicysta i pisarz, spłodził bełkot, jakiego dawno nie widziałem.

Wygląda on na artykuł pisany na zamówienie czarnej mafii watykańskiej. Ciekawe ile srebrników wziął autor za ten anty-słowiański bełkot?

Nie przedrukowuje tego artykułu, bo paw ciśnie mi się na zęby.

Kto chce przeczytać sobie to wiekopomne „dzieło” i nie stracić apetytu. to link jest na górze.

Za to Opolczyk wystawił celną ripostę, pseudo naukofcowi, rodem z UJ:

https://opolczykpl.wordpress.com/2019/01/03/antyhistoria-na-stronie-ciekawostek-historycznych-pl/

Oto ta riposta:

Antyhistoria na stronie „Ciekawostek historycznych.pl”…

Gdy czytałem podrzucony mi przez znajomego, Darka, tekst pt. „Zmyślone pogaństwo. Czy nasi słowiańscy przodkowie byli ateistami?”
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/11/04/zmyslone-poganstwo-czy-nasi-slowianscy-przodkowie-byli-ateistami/
.
aż kręciłem głową ze zdziwienia – jak może zawodowy historyk, redaktor naczelny „Ciekawostek historycznych.pl” Kamil Janicki wypisywać takie banialuki i dryndymały. Kto i gdzie uczył go historii? Już pierwsze jego dwa słowa – „Religia Słowian” dyskwalifikują go.
Wiem, że notorycznie wierzenia (Wiara/Wiedza) pogan, nie tylko Słowian, nazywane są „religią”, ale one religią (łac. religare) nie są. W terminie tym występuje owo nieszczęsne„re” czyli ponowne/powtórne – „ligare” – czyli związanie/połączenie się – oczywiście z „bogiem”. Termin ten stosować można tylko do tzw. „religii objawionych”, czyli wymyślonych, opartych na zmyślonym „objawieniu” i skodyfikowanych dogmatach i prawdach wiary. Określają one ściśle w co i jak wyznawcy mają czy wręcz muszą wierzyć. Religia musi mieć spisany kanon. Dobrym przykładem czym jest i jak powstaje religia jest biblijny mit o Abramie/Abrahamie. Wg biblii był Sumerem i żył w chaldejskim mieście Ur, w pogańskim środowisku bałwochwalców, którzy nawet nie wiedzieli, że istnieje jedyny prawdziwy bóg Jahwe. I wtedy tenże dobry bóg Jahwe objawił się mu, nakazał mu opuszczenie rodzinnego kraju, obiecując w zamian rozsławić jego imię po wieczne czasy, a z jego potomstwa uczynić wielki i wybrany naród. Naturalnie pod warunkiem, że Abraham będzie w niego – w Jahwe – wierzył i że będzie mu ślepo posłuszny. I tak się stało. Nastąpiło więc u Abrahama w tej zmyślonej haggadzie ponowne – re – związanie się – ligare – z biblijnym Jahwe, o którym w Ur chaldejskim po potopie zapomniano. Tak wymyśla się, tak powstają, tym są religie – ponownym połączeniem się dzięki wymyślonemu „objawieniu” z wymyślonym „bogiem”. U krystowierców było to ponowne związanie się garstki żydów, a następnie rzymskich pogan, dzięki „objawieniu” Joszue z nim i jego bogiem-ojcem. U muzułmanów było to ponowne związanie się się pogańskich Arabów, dzięki „objawieniu” Mahometa z Jahwe/Allahem.
https://opolczykpl.wordpress.com/2012/03/03/historia-naturalna-religii-monoteistycznych/
.
A że u Słowian żadnego ponownego związania się z objawionym przez jakiegoś „proroka” bogiem nie było, ich wierzenia nie są religią! Są wierzeniami – Wiarą/Wiedzą.
.
Autor przechodzi po krótkim i załganym wstępie („Rodzimą wiarę wymyślili naukowcy lubiących folgować własnej wyobraźni. I wszystko co o niej wiesz najwyższa pora odesłać do lamusa”) do reakcji pogańskiej, powątpiewając w jej realność. Wg niego dwie krótkie o niej relacje: „Dwie krótkie wzmianki. Łącznie nie więcej niż trzydzieści słów” – „Benedykta” Minoryty i ruskiego autora (Nestora) o niczym nie świadczą. Najdziwniejsze w tym jest to, że Janicki – reklamowany w komentarzach jako „wybitny historyk” – cytuje mało znaną „kronikę” anonimowego franciszkanina z XIV wieku, nazwanego „Benedyktem” (jego rzeczywiste imię jest nieznane) Minorytą, a która to „kronika” była kompilacją kilku starszych kronik, w tym Kosmasa z Pragi, żyjącego ponad dwa wieki wcześniej. Kosmas w jego kronice pisał zaś nie tylko o buncie pogańskim z roku 1032. Pisał o poprzednich buntach w latach 1022 i 1025. A i Nestor pisał o buntach z lat 1022 i 1025. Tyle, że kolejny bunt (powątpiewany przez Janickiego), inaczej niż Kosmas, umieścił w roku 1030. No i przede wszystkim przemilczał Janicki kronikę Galla Anonima opisującego jeszcze inną rebelię antykościelną i antyfeudalną, zaczętą w roku 1034, po śmierci Mieszka II i dojściu do władzy Bolesława II Zapomnianego. Tak pisał o tej rebelii Anonim:
.
„(…) niewolnicy powstali na panów, wyzwoleńcy przeciw szlachetnie urodzonym, sami się do rządów wynosząc, i jednych na odwrót zatrzymali u siebie w niewoli, drugich pozabijali, a żony ich pobrali sobie w sprośny sposób i zbrodniczo rozdrapali dostojeństwa (…). Nadto jeszcze, porzucając wiarę katolicką – czego nie możemy wypowiedzieć bez płaczu i lamentu – podnieśli bunt przeciwko biskupom i kapłanom Bożym i jednych mieczem, drugich kamieniami pomordowali (…).”
.
A więc porzucili wiarę katolicką, podnieśli bunt przeciwko biskupom i kapłanom Jahwe i Joszue. I ich pomordowali.  A wybitny historyk Janicki jakoś tak kronikę Galla Anonima przegapił…
.
Co śmieszniejsze i jeszcze bardziej dyskwalifikuje Janickiego to fakt, że Bezpryma, przyrodniego brata Mieszka II przerabia na „apostatę”. A był nim faktycznie Bolesław II, syn Mieszka II, wymazany wolą biskupów z naszej historii.
.
I tutaj rozlegnie się głośne aj waj i towarzyszące mu płacz i zgrzytanie zębów kościelnych, przykościelnych i podkościelnych historyków – to kłamstwo, Bolesław Zapomniany nie istniał! Nie było takiego króla! To wymysł!
Główne „argumenty” tych wszystkich historyków są trzy:

Czytaj dalej:

 

Przy tym artykule warto przeczytać artykuły pod następującymi linkami:

Ślady słowiańszczyzny zachowane w nazwach miast i rzek I

Ślady słowiańszczyzny zachowane w nazwach miast i rzek II

Ślady słowiańszczyzny zachowane w nazwach miast i rzek III

Agnimir

Moralność Kalego – pustynnej zarazy

Kali kraść to dobrze, Kalemu ukraść to źle

Profanacja mszy na Paradzie Równości

https://www.wsensie.pl/polska/32803-episkopat-o-profanacji-mszy-sw-na-paradzie-rownosci-wydarzenia-te-maja-znamiona-bluznierstwa

Episkopat o profanacji Mszy św. na Paradzie Równości: „wydarzenia te mają znamiona bluźnierstwa”

Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel Andrianik odniósł się do profanacji podczas warszawskiej Parady Równości polegającej na sparodiowaniu Mszy świętej. „Wydarzenia te mają znamiona bluźnierstwa” – ocenił duchowny.

„W związku z wydarzeniami, które miały miejsce 8 czerwca w Warszawie trzeba podkreślić, że z wielkim niepokojem dowiadujemy się o kolejnych faktach i miejscach, w których dochodzi do obrażania Boga i ludzi wierzących. Wydarzenia te mają znamiona bluźnierstwa. Katechizm Kościoła katolickiego jasno o tym mówi: „Bluźnierstwo sprzeciwia się bezpośrednio drugiemu przykazaniu. Polega ono na wypowiadaniu przeciw Bogu (…) słów nienawiści, wyrzutów, wyzwań, mówieniu źle o Bogu, na braku szacunku względem Niego w słowach, na nadużywaniu Imienia Bożego”

– napisał rzecznik Konferencji Episkopatu Polski

„Tak więc istotą grzechu bluźnierstwa jest nienawiść skierowana przeciw Panu Bogu i temu co święte. Narzędziami w tej walce z Bogiem jest wyśmiewanie prawd wiary jak również naigrawanie się z symboli oraz praktyk religijnych i wykorzystywanie ich do prowokacji”

– podkreślił w komunikacie ks. Rytel-Andrianik.

Zdaniem rzecznika Episkopatu Polski, „w społeczeństwie, w którym jest szacunek dla każdego, nie może być przyzwolenia na obrażanie Boga i ludzi wierzących”.

„Jeśli tak ma wyglądać tolerancja, to przemówienia o tolerancji w takim kontekście nie mają wartości”

– dodał rzecznik Konferencji Episkopatu Polski.

Czytaj dalej:

Bluźnierstwa na Paradzie Równości pod okiem władz Warszawy

https://www.pch24.pl/bluznierstwa-na-paradzie-rownosci-pod-okiem-wladz-warszawy,68831,i.html

„W społeczeństwie, w którym jest szacunek dla każdego, nie może być przyzwolenia na obrażanie Boga i ludzi wierzących. Jeśli tak ma wyglądać tolerancja, to przemówienia o tolerancji w takim kontekście nie mają wartości” – to reakcja rzecznika Konferencji Episkopatu Polski, księdza Pawła Rytel-Andrianika na skandaliczne antykatolickie prowokacje, do których doszło podczas sobotniej Parady Równości w Warszawie.

Komunikat KEP jest reakcją na drwinę z Mszy Świętej, dokonaną przy okazji parady przez aktywistę homoseksualnego Szymona Niemca. Wraz z dwoma asystentami, odczytywał on tekst katolickiej liturgii w scenerii do złudzenia przypominającej posoborowe „ołtarze”, na których niektórzy kapłani sprawują Najświętszą Ofiarę według posoborowego rytu.

Czytaj dalej:

I rozwrzeszczały się wszystkie tuby Kalego (watykańskiej mafii) oraz sługusów wiszących u jego klamki.

Kali czuje się okradziony i sprofanowany? Och, jaki biedny i sfrustrowany jest Kali, gdy mu ktoś zrobi tak, jak Kali ma w swoim zwyczaju działać.

Rozpacza Kali, że to, co się stało na Paradzie Równości, to profanacja i bluźnierstwo. Kali natychmiast się chwyta za Art. 196 kk, wzywając prokuratorów do działania:

„Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”

Jak zwykle złodziej krzyczy: „Łapać złodzieja” i sam ucieka do mysiej dziury, aby kraść dalej.

Jednak Kali nie chce pamiętać, że sam profanował, bluźnił, kradł oraz mordował, a teraz nadal profanuje i kradnie.

Czy to: https://zapomnianalechia.wordpress.com/2019/06/06/oblaci-lapska-precz-od-poganskiej-swietej-lysej-gory/

nie jest bluźnierstwem, kradzieżą i obrazą uczuć religijnych wobec pogan i rodzimowierców?

Czy to: https://zapomnianalechia.wordpress.com/2019/06/08/rzecz-o-rzymsko-katolickiej-rodzimej-wierze/

nie jest blużnierstwem i zawłaszczaniem wobec pogan i rodzimowierców?

Czy zawłaszczanie Ślęży (świętej góry pogan i rodzimowierców), wyrzucenie posągu Świetowida ze Ślęży, zawłaszczanie wielu miejsc świętych dla pogan i rodzimowierców, to nie jest obraza uczuć religijnych?

A jak nazwać to:?

„OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES: Wszystko co pogańskie należy unicestwić! Tylko jedna, prawdziwa, Święta Wiara Rzymsko-Katolicka może przynieść tej ziemi pokój, a nasze dusze doprowadzić do wiecznego zbawienia. DEUS VULT !!!
Jak tylko powstanie – spalić!!!”

Jak Kali i jego siepacze potraktowali Indian Ameryki Płn. i Płd.? Siepaczom stawiane są pomniki, wynosi się ich na ołtarze, jako świętych. Kali zaś pławi się w złocie im zrabowanym, wyklejając nim swoje świątynie.

Jak Kali zniszczył kulturę Słowian, czyniąc ich zaczadzonymi, obcymi samym sobie?

Jak nazwać wybryki seksualne Kalego?

Można tak wymieniać bez końca.

Za to wszystko należy się Kalemu wieczna pogarda i pogardę tę otrzymuje z coraz większych kręgów.

Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski:

„Tak więc istotą grzechu bluźnierstwa jest nienawiść skierowana przeciw Panu Bogu i temu co święte. Narzędziami w tej walce z Bogiem jest wyśmiewanie prawd wiary jak również naigrawanie się z symboli oraz praktyk religijnych i wykorzystywanie ich do prowokacji”

A może rzecznik Kalego odniósłby to wszystko do postępowania Kalego wobec innych wiar?

W społeczeństwie, w którym jest szacunek dla każdego, nie może być przyzwolenia na obrażanie Boga i ludzi wierzących.

To mówi i pisze Kali, który gardzi wszystkimi, którzy się jemu nie podporządkowali.

Kali coś mówi o szacunku i obrażaniu Boga? Oczywiście, Kalemu chodzi o szacunek dla chrześcijaństwa i katolactwa oraz nie obrażanie ich Boga. Jednak obrażać Bogów pogan i rodzimowierców katole już mogą. Tym bardziej katole nie muszą mieć szacunek dla pogan i rodzimowierców, a wręcz przeciwnie, powinni nimi gardzić, według Kalego.

Kali, jeśli chcesz mieć szacunek? To sam go wykazuj i nie wpychaj się tam, gdzie ciebie nie zapraszają. Nie zagrabiaj, co nie twoje.

Agnimir

Rzecz o rzymsko-katolickiej „rodzimej wierze”…

blog polski

https://opolczykpl.wordpress.com/2018/12/11/rzecz-o-rzymsko-katolickiej-rodzimej-wierze/

Tu już bezczelność i grabież pustynnej zarazy w postaci watykańskiej mafii przeszła wszelkie możliwości.

Grabież wszystkiego co możliwe, to podstawowa cecha pustynnej zarazy. Czego nie da się zniszczyć, to mafia watykańska i jej sługusy po prostu kradną.

Ta podłość trwała nie tylko 1000 lat, ale trwa nadal. Nienasycona chciwość władzy KK nie ma granic. Zagrabili wszystkie słowiańskie święta i rytuały. Teraz swoje katolactwo – pustynną zarazę chcą wcisnąć Polakom, jako rodzimą wiarę – „jedyną prawdziwą”.

Koń by się uśmiał. 😀 😀 😀

Już nie wiedzą, co jeszcze wymyślić, aby się ratować z topieli.

Tonący brzytwy się chwyta. 😀

Zobaczyli, że Rodzimowierstwo słowiańskie rośnie w siłę, więc chcą się podszyć pod to Rodzimowierstwo ze swoim podłym katolactwem.

Oto artykuł Opolczyka o tych wrednych działaniach:

Od czasu do czasu zaglądam na turbo-katolicką stronę „Tenete traditiones”. Robię to gdyż jakiś czas temu podżegała do spalenia planowanej we Wrocławiu pogańskiej świątyni:
.
„OD REDAKCJI TENETE TRADITIONES: Wszystko co pogańskie należy unicestwić! Tylko jedna, prawdziwa, Święta Wiara Rzymsko-Katolicka może przynieść tej ziemi pokój, a nasze dusze doprowadzić do wiecznego zbawienia. DEUS VULT !!!
Jak tylko powstanie – spalić!!!”
.
Pisałem o tym:
https://opolczykpl.wordpress.com/2017/01/01/brawo-watra-pomysl-budowy-poganskiej-swiatyni-jest-swietny-ale-fanatycy-rzymskiej-szubienicy-juz-nawoluja-do-jej-spalenia/
.
Katoliccy piromani z „Tenete traditiones” usunęli ten tekst, gdyż podlegał pod kodeks karny („mowa nienawiści” i nawoływanie do czynu przestępczego). Choć nadal jest tu:
http://kin-rchristusrex.blogspot.com/2016/12/skandal-we-wrocawiu-powstanie-pierwsza.html
.
Gdyby tak jakaś pogańska strona napisała – palić kościoły – pewnie na sucho by jej to nie uszło. No i zaglądam do tych katolików czasami, by sprawdzić , co nowego wpadło tym miłującym bliźniego piromanom do głów. I nie zawiodłem się – trafiłem na tekst pt: „Trzy filary polskości – wiara, kultura, wolność”.
http://tenetetraditiones.blogspot.com/2014/06/trzy-filary-polskosc-wiara-kultura.html
.
Przeglądałem tekst b. pobieżnie, gdyż na pamięć znam wszyskie prawdy inaczej o domniemanej polskości żydo-katolicyzmu, głoszone przez katolików, nawet tych bez czarnych kiecek do kostek. Ale gdy trafiłem na poniższe zdanie, aż mnie zatkało:
.
„Naszą jedyną i Rodzimą Wiarą, jest więc święta Wiara Rzymsko-Katolicka! Innej nie mamy, i nie chcemy mieć!”
.
Dopiero po dłuższej chwili „odetkało” mnie i pomyślałem sobie – a to ci nienażarta rasa, te katolaki (katolak to skrót od katoliko-polak). Mało im, że przywłaszczyli sobie wszystkie pogańskie święte miejsca z Łyśćcem i Ślężą włącznie, przywłaszczyli sobie masę pogańskich świąt, zwyczajów i obrzędów dodając im tylko nadjordańsko-katolicką interpretację, nawet tzw. „wigilijne” zwyczaje, wszystkie w komplecie, są pogańskie,  „wielkanocne” pisanki też. A teraz jeszcze przywłaszczyli sobie nazwę „Rodzima Wiara”:
https://rodzimawiara.org.pl/
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rodzima_Wiara
.
Dobrze na szczęście – pomyślałem sobie – że sam nazywam siebie poganinem, a nie rodzimowiercą.
https://opolczykpl.wordpress.com/jestem-poganinem/
.
Bo gdybym pisał o rodzimej wierze Słowian a nie o pogaństwie, to jakiś katolik, który wcześniej czytał w Tenete o „rodzimej rzymsko-katolickiej wierze”, mógłby pomyśleć o mnie – ten opolczyk to swój chłop, rzymski katolik, wyznawca naszej rodzimej rzymsko-katolickej wiary. Dokąd definiuję się jako poganin, nie grozi mi, że Tenete napisze o „naszym pogańskim rzymskim katolicyzmie”. Wszak dla nich poganin to coś najgorszego, gorszego niż komuch, mason, heretyk czy „sodomita”.

Czytaj dalej:

I niech mi ktoś powie, że kościółek jest taki cacy, sama słodycz.

Ale przyjdzie na was czas i na tę waszą pustynną zarazę. Będziemy wszystko pamiętać.

Agnimir

Oblaci – łapska precz od pogańskiej świętej Łysej Góry…

Na stronie „blog polski” Opolczka ukazał się artykuł na czasie pt. „Oblaci – łapska precz od pogańskiej świętej Łysej Góry…”.

https://opolczykpl.wordpress.com/2019/06/05/oblaci-lapska-precz-od-poganskiej-swietej-lysej-gory/

Czarna, watykańska mafia chce rozszerzyć terytorialnie wpływy pustynnej zarazy, kładąc swe brudne łapy na Świętokrzyskim Parku Narodowym i pogańskiej świętej Łysej Górze.

PiSuar wisząc u klamki watykańskiej mafii chce oddać oblatom za bezcen 5 ha parku wokół byłego klasztoru na Łysej Górze.

O to artykuł:

Znajomy, Darek, do niedawna związany ze Słowiańską Unią Pogan, przesłał mi skandaliczną informację o zamachu na święty pogański Łysiec – Łysą Górę. Otóż okazuje się, że żont („rząd”) PiSraelicki na wniosek wandala ekologicznego, „ministra” niszczenia środowiska naturalnego, na mocy rozporządzenia tzw. „rady ministuf” planuje oddać ok. 5 hektarów lasu na szczycie Łysej Góry zakonowi oblatów. Teren ten jest centralną częścią chronionego prawem Świętokrzyskiego Parku Narodowego.
https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awi%C4%99tokrzyski_Park_Narodowy
.
Dobrze, rzeczowo i b. merytorycznie ten skandal opisał  przyrodnik, Łukasz Misiuna. Poniżej prezentuję w całości jego arcyważny artykuł:
.
Oblaci w lesie. Rząd zmniejszy Świętokrzyski Park Narodowy
.
Zgodnie z projektem Rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie Świętokrzyskiego Parku Narodowego Park ma utracić około 5 ha swojej powierzchni[1]. Następnie teren ten ma być na nieznanych jeszcze warunkach przekazany zakonowi Oblatów. Te 5 ha to ziemia w sercu ŚPN, na której znajduje się słynny klasztor na Świętym Krzyżu. Zakonnicy od lat czynią o to starania, ale dopiero teraz pojawiła się dogodna, polityczna konfiguracja.
.
Między Uralem a Karpatami, między Skandynawią a Krymem
.
Świętokrzyski Park Narodowy został powołany w 1950 roku[2], ale pierwszy rezerwat na Łyścu (Świętym Krzyżu) powołano już w 1924 roku[3]. Park powstał dla ochrony cennych, zbliżonych do naturalnych drzewostanów jodłowych tworzących endemiczny dla Polski i opisany dla nauki z Gór Świętokrzyskich wyżynny bór jodłowy zwany świętokrzyskim[4]. Drugim wyjątkowym walorem przyrodniczym są słynne gołoborza. Stwierdzono tu także inne cenne zbiorowiska roślinne, chronione i zagrożone gatunki grzybów, roślin i zwierząt.
.
Unikatowy charakter parku to mroczne i chłodne bory jodłowe w szczytowych partiach Gór Świętokrzyskich z gołoborzami, śródleśne mokradła i naturalne cieki leśne, łąki w otoczeniu charakterystycznych pasiaków pól, ale też drzewostany bukowe i modrzewiowe oraz grądy i dąbrowy. Opisano stąd wiele endemicznych gatunków fauny kopalnej (w tym dinozaurów) ale także m.in. gatunki ślimaków i pająków. Granice ŚPN pokrywają się częściowo z granicami siedliskowego obszaru Natura 2000 Łysogóry. Przedmiotami ochrony obszaru jest kilka rodzajów siedlisk oraz ponad trzydzieści gatunków roślin i zwierząt wymienionych w tzw. Dyrektywie Siedliskowej i Ptasiej. Ponad 90% powierzchni obszaru to lasy, w tym głównie świętokrzyski bór jodłowy. Stwierdzono tu co najmniej 4000 gatunków bezkręgowców, z czego wiele to unikatowe, reliktowe gatunki puszczańskie związane z naturalnymi i pierwotnymi lasami.
.
Całość położona jest w najwyższych partiach Gór Świętokrzyskich, które są jednymi z najstarszych formacji górskich w Europie. Mimo, że są bardzo niskie, to pomiędzy Uralem a Karpatami i między Skandynawią a Krymem nie ma nic wyższego.
.
Świętokrzyska Ślęża i Częstochowa w jednym
.
Dzięki niezwykłej przyrodzie Gór Świętokrzyskich oraz ich izolacji od wpływów od wieków tworzył się tu specyficzny klimat kulturowy, a życie duchowe w związku z dziką i mroczną przyrodą mogło rozwijać specyficzne formy. Ciągle żywe są tu lokalne legendy, rytuały i stroje oraz potrawy i architektura, a także gwara.
.
W okresie neolitycznym i w epoce żelaza Góry Świętokrzyskie były gospodarczym sercem współczesnej Europy. Wydobywano tu ceniony wszędzie krzemień pasiasty, a w dymarkach wytapiano rudy żelaza.
.
Tak wyjątkowe warunki pozwalały na rozkwit życia duchowego. W XV wieku Jan Długosz pisał o świątyni pogańskiej na Łyścu, gdzie czczono słowiańskich bogów Lelum i Polelum, czy też jak twierdzą inni – Pogody i Śwista oraz Pośwista[5]. Pozostałości słowiańskiej świątyni na Łyścu znajdują się do dziś i mają formę wału z głazów kwarcytowych. Wału prawdopodobnie nie ukończono. Po okresie powrotu pogaństwa za Mieszka II, Kazimierz Odnowiciel, na czele wojsk niemieckich już w 1039 r. rozpoczął brutalne dławienie powstania i kultów słowiańskich.
.
Pierwszy kościół romański został tu ufundowany w latach 1102–1138 przez Bolesława Krzywoustego. Nazwa „Święty Krzyż” pojawiła się po tym, jak Władysław Łokietek ofiarował kościołowi relikwie drzewa świętego krzyża w 1306 roku. W okresie jagiellońskim było to najważniejsze sanktuarium w Królestwie Polskim.
.
W 1819 roku na mocy bulli papieża Piusa VII klasztor skasowano. Ziemie wraz z budynkami sprzedano, aby sfinansować inne przedsięwzięcia kościelne[6]. Krótko znajdował się tu zakład dla tzw. księży zdrożnych. Od 1886 roku było tu najcięższe, carskie więzienie na ziemiach polskich zwane Polskim Sachalinem.
.
W okresie międzywojennym także znajdowało się tu ciężkie więzienie. Od 1936 roku zakon prowadzili tu Oblaci. Niemcy w czasie II wojny światowej prowadzili tu obóz dla jeńców. Od 1950 roku obiekt znajduje się w zarządzie dyrekcji Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Aż do dziś.

Czytaj dalej:

Polecam też komentarz Opolczyka pod artykułem.

Agnimir

Moja Słowiańska Wolność

To artykuł, który ukazał się tutaj: https://www.salon24.pl/u/monitorpolskislowian/496665,moja-slowianska-wolnosc

w 2013 r., lecz wcale nie stracił na aktualności.

Autorem jest Opolczyk, bloger znany większości słowianofilom.

O to artykuł:

Kilka lat temu, przeglądając internet w poszukiwaniu czegoś ciekawego i inspirującego, natrafiłem na wzmiankę o książce Kaz Dziamka Moja Słowiańska Wolność. Fragment tej książki mocno mnie zaintrygował, rzekł bym nawet że mną wstrząsnął. Zdałem sobie sprawę, że historia moich praprzodków jest zupełnie odmienna od tego czego uczono nas w szkole i co potocznie mówiło się na temat Słowian. Chciałem kupić tą książkę, ale okazało się, że nakład wyczerpany i nigdzie nie można jej dostać. Ostatnio znów natrafiłem na wzmiankę o tej książce. Skoro drugi raz tak się złożyło, że przypadkowo wróciłem do tego tematu, to postanowiłem zadać sobie trochę trudu i zdobyć tę niezwykle rzadką książkę Moja Słowiańska Wolność. Muszę przyznać, że nie było to łatwe. Wydawnictwo nie istnieje i nie ma po nim śladu, w antykwariatach pierwszy raz słyszą o takiej książce i zaczynają szukać jej w internecie. W internecie jej nie znalazłem. Okazało się, że tylko jedna biblioteka w Polsce jest w posiadaniu tego wydania. Udało mi się ściągnąć tą książkę przez moją najbliższą bibliotekę i właśnie mam ją w rękach…

W internecie dostępny był tylko fragment posłowia z Moja Słowiańska Wolność. I teraz zdaję sobie sprawę dlaczego tylko fragment…

Zapraszam do zapoznania się z całością posłowia.

Kaz Dziamka – Moja Słowiańska Wolność

Miejsce i rok wydania: Kielce 2005
Wydawca: Palimpset
Liczba stron: 83
Wymiary: 14×20 cm
ISBN: 83-921122-0-2
Okładka: Miękka
Ilustracje: Nie
Cena: 16,00 zł (bez rabatów)

Posłowie:
WYNOCHA Z NASZYCH GAJÓW DĘBOWYCH!

Publikowany po raz pierwszy, choć użyłem w nim kilka paragrafów z innego artykułu “Słowiański Polak czy polski katolik?” opublikowanego w “Bez Dogmatu”. Był to chyba mój najgorszy artykuł choćby, dlatego że wtedy ciągle jeszcze nie mogłem pozbyć się naiwnego mniemania, że ślepo wierzących można przekonać logicznym argumentem.

Jeszcze nigdy Polska nie była tak skatoliczona (żeby nie powiedzieć zażydzona) jak obecnie. Ponad 90 procent tradycyjnie słowiańskiej Polski modli się do Żyda. Żydówki i żydowskiego boga (zwanego czasami Jehowa albo Jahwe). A teraz również zaczynają się modlić ci polakatolicy do największego, najbardziej skatoliczonego i nieubłagalnego wroga słowiańskiej Polski: Karola Wojtyły, sługi obcego państwa, nie Polski słowiańskiej. I między innymi dlatego ten władca Watykanu wolał być pochowany na obcej ziemi, a nie u siebie w kraju.

Ale to chyba początek końca tego zniewolenia polskiej kultury, które trwa już tysiąc lat. Teraz, kiedy Pan Wojtyła poszedł do nieba, czyli do nikąd, nastąpi może powolny powrót do naszej słowiańskiej kultury, tylko “chwilowo” (…z perspektywy wielu tysięcy lat słowiańskiej historii), przyduszonej skorupą obcej, religijnie rasistowskiej i anty słowiańskiej ideologii.

Niedawno, bo w 1931 roku, katolicy stanowili tylko około 65 procent ludności Polski; w 1791 r. – zaledwie 54 procent. Ponad 200 lat temu Polska była wielokulturową republiką królewską szczycącą się długoletnią tradycją tolerancji religijnej. Jak podkreśla historyk Ray Taras, w roku 1573 Konfederacja Warszawska “oficjalnie ustanowiła tolerancję i równość religijną, co sprawiło, że Polska stała się jednym z najbardziej liberalnych społeczeństw w Europie”. Polska była wtedy znana jako “kraj bez stosów”, jako “miejsce schronienia” dla ofiar prześladowań religijnych, jako “Paradissus Judaeorum” (raj żydowski). Według brytyjskiego historyka Normana Daviesa, Polska była “unikalna w Europie”, ponieważ pozwalała na “pokojowe współistnienie katolicyzmu, prawosławia, ormianizmu, judaizmu i islamu”. Jest znaczącym i mało znanym faktem, jak twierdzi polski historyk Jędrzej Giertych, że “zasada tolerancji religijnej została wprowadzona do ideologii europejskiej przez Polskę”.

Ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze to fakt, że przez długie tysiąclecia Polska była słowiańska, nawet tysiąc lat po tym, jak Jezus, Szaweł i inni stworzyli nową religię żydowską, zwaną chrześcijaństwem. Ale setki lat przed i po tych wydarzeniach na Bliskim Wschodzie i w Rzymie, w świętych gajach dębowych, niezliczone pokolenia Słowian wielbiły przez długie wieki słowiańskiego boga Świętowita i stawiały mu czterotwarzowe pomniki z drzewa dębowego. Źródła wody, rzeki i jeziora były otaczane czcią religijną. Za zanieczyszczenie gajów dębowych i źródeł wody groziły ciężkie kary. Takie surowe, słowiańskie przepisy powinny być też teraz stosowane. Proszę zobaczyć, jak teraz wyglądają w Polsce lasy: zaśmiecone, zasrane, zeszpecone, zdewastowane. Nie mówiąc już o świętych gajach dębowych i innych, które zostały doszczętnie zniszczone i wycięte przez hordy niemieckich misjonarzy i polakatolików pozbawionych szacunku i podziwu dla dzikiej natury, która jest dla nas wszystkich na świecie wspólnym ludzkim dobrem i domem.

To bzdura, że historia Polski to historia Polski chrześcijańskiej. Jak argumentował Paweł Jasienica, rok 966 był jedną z najważniejszych dat w historii Polski, ale data ta nie może być uważana za początek polskiej państwowości i kultury. Na bardzo długo przed przyjęciem chrześcijaństwa (co było jedynie manewrem politycznym ze strony Mieszka I) przez tysiąclecia, nasi prawdziwi, słowiańscy pradziadowie, Polanie, byli już wysoko zorganizowani politycznie i gospodarczo. Nasza rdzenna polska kultura i religia prasłowiańska była bliska przezwyciężenia obcej ideologii chrześcijańskiej podczas powstania pogańskiego za Masława, bohaterskiego księcia, który, jak twierdzi Antoni Wacyk, “symbolizuje polską Słowiańszczyznę”. Według Wacyka, katolicyzm „przez wieki całe był religią dworską, do szerokich mas ludności docierał powierzchownie… W XVI wieku zanosiło się nawet na to, że Polacy zerwą zupełnie z katolicyzmem.

Jak wykazuje Zbigniew Sługocki w “Zagubionym posłannictwie”: “Wszyscy uczeni zgadzają się dziś, że ani Mieszko I osobiście, ani jego lud nie miał żadnej duchowej potrzeby zmiany wiary, głównie i przede wszystkim dlatego, że katolickiego Boga nie znali”.

Zarówno Mieszko I jak i książę Lechii Mieczysław I przyjęli chrześcijaństwo ze względów czysto politycznych. Kto wtedy miał możliwość obronić się skutecznie przez morderczą nawałą germańskiej chrystianizacji Pogan? Lepiej “przyjąć” chrześcijaństwo niż zginąć od miecza niemieckiego lub duńskiego imperialisty – chrześcijanina, bez żadnej litości podbijających Słowian w imię Jezusa. Lepiej ugiąć się niż złamać. Lepiej być lisem niż lwem, po to tylko aby przetrwać i mieć nadzieję na powrót kiedyś do własnej religii i kultury, nawet po latach, nawet po setkach lat.

Poza tym, na długo, na bardzo długo, po tzw. “przyjęciu chrześcijaństwa”, nie byliśmy chrześcijanami. Jak wiadomo niektórym z nas, za czasów księcia Masława, wypędzono niemieckich misjonarzy, a kościoły katolickie zniszczono. Oczywiście ani chrześcijańscy imperialiści niemieccy, ani ówczesny papież, nie mieli absolutnie zamiaru pozwolić na załamanie się krucjaty chrześcijańskiej w krajach słowiańskich. I tak to nasi odwieczni wrogowie, Watykan i Niemcy, zorganizowali w porozumieniu ze zdrajcami księciem Kazimierzem i księciem Jarosławem atak na Lechię, w wyniku której słowiański bohater narodu polskiego, książę Masław, został zamordowany, a słowiańska Polska, Lechia, legła w gruzach. Jak mówi “Kalendarz Słowiański na rok 1947″ to może od tej tragedii narodu polskiego, czyli od 1049, należy liczyć “erę chrześcijańską w Polsce” i powolny upadek rodzimej naszej religii słowiańskiej. Powolny, bo oczywiście przez długie lata jeszcze słowiańska religia żyła z dala od dworskich wysp skatoliczonej szlachty. W 1294 roku zmarł ostatni słowiański książę pomorski Mściwój, a w 1434, ostatni polski król pogański, Władysław Jagiełło. Litwa, z której pochodził Jagiełło, nigdy nie straciła całkowicie swej pogańskiej tożsamości i dziś jest jedną z największych nadziei na odrodzenie się przedchrześcijańskich kultur w Europie Środkowej. W niektórych częściach kraju, np. na Śląsku, jeszcze w XV wieku Polacy używali słowiańskiej przysięgi na słońce.

Co wspólnego ma kultura polska z religią jednego z wielu “synów bożych” z basenu Morza Śródziemnego? Dlaczego mimo własnej religii słowiańskiej, ciągle wyznajemy religię jednego z wielu mesjaszów żydowskich, pierwotnie przeznaczoną tylko dla niewykształconego chłopstwa i biedoty żydowskiej z prowincji galilejskiej? Jaką korzyść dla polskiej racji stanu może mieć podpisanie konkordatu i utrzymywanie jakichkolwiek stosunków dyplomatycznych z Watykanem – antydemokratycznym, antysłowianskim, absurdalnie autokratycznym państewkiem katolickim, którego średniowieczna organizacja polityczna, jak wykazał James Madison, ojciec Konstytucji Amerykańskiej, jest “najgorsza z możliwych”?

Co wreszcie może mieć wspólnego z naszą autentyczną, rodzimą, prasłowiańską religią religia obcych nam kulturowo ludów semickich, odległych w czasie i przestrzeni? Dlaczego my Polacy wyrzekliśmy się własnej religii i bałwochwalczo wierzymy w bogów wymyślonych przez inne ludy? Chciałoby się sparafrazować Mikołaja Reja: Niechaj wszystkie narody “znają”, że Polacy nie głupi i swoją religię mają. Mieli, ale nie mają.

Czytaj dalej:

Agnimir

Klasówka z polnych duchów? Neopoganie jak katolicy

Dziwne, że akurat taki artykuł znalazł się na stronie TVP TYGODNIK, pisowskiej, o proweniencji katolickiej. A tu dość rzetelny i ciekawy artykuł o rodzimowiercach litewskich i bliskiej rejestracji związku wyznaniowego Romuva na Litwie.

Autorstwa Wojciecha Stanisławskiego.

Litwini mają szczęście pod tym względem. Chrześcijaństwo narzucono im dopiero w XIV w., a jak się okazuje, nie do końca. Stara wiara przodków przetrwała w Litwinach i teraz się odradza coraz mocniej.

Jednak skatoliczona Polonia litewska próbuje przeciwdziałać odradzaniu się pogaństwa na Litwie. To jest prawdziwy powód konfliktów Litwinów z Polonią. Polscy katole tradycyjnie pchają się z nawracaniem i swoją chorą moralnością, jednocześnie pokazując Litwinom swoją wymyśloną wyższość. Kto długo wytrzyma, gdy mu gość w domu meble przestawia według własnego upodobania?

Wiem to z pierwszej ręki, znajomego Litwina.

Polakom jeszcze daleko do Litwinów, pod tym względem. Jeszcze długo będą klęczeć w syndromie sztokholmskim, zaczadzeni pustynną zarazą. Widać to po ostatnich wyborach do parlamentu euro-kołchozu.

Ale do rzeczy, oto artykuł:

https://tygodnik.tvp.pl/38756036/klasowka-z-polnych-duchow-neopoganie-jak-katolicy

Ignas, Eigintas, przestańcie gadać! Ostatni raz pytam: jak ma na imię bóg mórz, Bankutys czy Praamžius? Egle, pamiętaj: na środę referat o Vakarinė! I uprzedzam całą klasę: będę pytała ze wszystkich duchów polnych, od Nuogalisa do Raudongerklisa, nie myślcie sobie, że przez Zimowe Przesilenie wam się upiecze…

To, co powyżej, to na razie taka trochę political, a trochę pedagogical fiction, „Wspomnienia niebieskiego mundurka” skrzyżowane z Pratchettem. Ale w rozpoczynającym się, a najdalej w przyszłym roku szkolnym można już będzie usłyszeć podobny monolog znużonej nauczycielki w niejednej litewskiej szkole.

Wileński Sejmas czeka tylko na opinię ociągających się trochę komisji, by ostatecznie przegłosować oficjalnie uznanie neopogańskiego związku religijnego Romuva za oficjalnie uznaną wspólnotę religijną. Szanse są duże – podczas debaty w maju tego roku za posunięciem tym opowiedziało się 67 posłów przy 10 głosach sprzeciwu (19 wstrzymało się od głosu).

Od chwili uznania zaś „rodzimowiercy” będą cieszyć się nieporównanie większymi przywilejami niż sto kilkadziesiąt małych związków wyznaniowych, zarejestrowanych przez litewskie Ministerstwo Sprawiedliwości.

Na wniosek rodziców będą mogli prowadzić zajęcia z religii w szkołach państwowych i prowadzonych przez samorządy, udzielać ślubów bez potrzeby ich dodatkowego sankcjonowania przez administrację państwową i nabywać na własność ziemię, na której wznoszą świątynie.

Mogą też liczyć na przyznanie czasu antenowego, prowadzenie ordynariatu w wojsku, ulgi podatkowe i szereg innych przywilejów, jakimi zwykle cieszą się „duże” wspólnoty religijne, w rodzaju paszportów dyplomatycznych dla wysokich rangą duchownych.

Religia młodych i wykształconych

Współczesna Litwa jest znacznie bardziej zróżnicowana wyznaniowo niż Polska. Jej „krajobraz religijny” stanowi wzruszającą pamiątkę po Rzeczypospolitej Wielu Narodów: dzięki protekcji patrona Litwy, św. Kazimierza, rzymskich katolików jest nadal blisko 80 procent, ale drugą co do wielkości grupę wyznaniową stanowią bracia prawosławni obediencji moskiewskiej, trzecią – starowierzy, potem zaś postępują luteranie oraz ewangelicy reformowani, późni dziedzice magnackich protektorów kalwinizmu.

Po nocy komunizmu odrodziły się w tatarskich wioskach nieliczne wspólnoty sunnickie, bliżej granicy z Białorusią czynne są trzy parafie grekokatolickie, każdy zaś, kto po drodze do Wilna przejeżdżał przez Troki, pamięta o Karaimach. W Wilnie i Kownie w piątkowy wieczór jarzą się też światła w sześciu synagogach.

Mimo więc, że ok. jednej dziesiątej populacji nie deklaruje przynależności do żadnej wspólnoty religijnej – wiernych nie brakuje, tym bardziej, że po odzyskaniu wolności w roku 1990 na Litwie pojawili się też entuzjaści buddyzmu i hinduizmu, baptyści, adwentyści i wspólnota chasydzka Chabad Lubawicz.

Przez trzydzieści lat niepodległości tego rodzaju „małych wspólnot religijnych” pojawiło się blisko 900; większość okazała się efemerydami, w rejestrze Ministerstwa Sprawiedliwości znajduje się ich w tej chwili 161. Jak to się jednak stało, że właśnie wspólnota Romuvy, a nie prężne w innych krajach społeczności „drugiej fali reformacji” podjęła starania o uzyskanie wyższego rangą statusu, „zrównanie w prawach” z katolikami czy luteranami – i jest o krok od jego uzyskania?

Odpowiedzią jest po pierwsze dynamika: Romuva jest najszybciej rozwijającą się na Litwie wspólnotą religijną: w chwili jej oficjalnego zarejestrowania w roku 1991 liczyła nieco ponad tysiąc członków, dziś przynależność do niej deklaruje ponad 5 tysięcy. Taki wzrost o 400% sprawił, że liczebnie już dziś konkurują z Karaimami, najmniejszą z dziewięciu „dużych” wspólnot: mają też wszelkie dane na dalszy rozrost, biorąc pod uwagę, że do wspólnoty przystępują ludzie młodzi, stosunkowo zamożni, wykształceni i nierzadko wielodzietni.

 

Czytaj dalej:

Agnimir

„1000 LAT PODŁOŚCI” – Wiesław Glaner

To książka autorstwa Wiesława Glanera.

Jest to znakomita analiza pustynnej zarazy i jej systemowych działań na społeczeństwa oraz pojedynczych ludzi.

Pozycja, którą warto posiadać i przede wszystkim PRZECZYTAĆ – od deski do deski.

Dla systemu judeo – chrześcijańsko – islamskiego, czyli pustynnej zarazy, jest ta książka bardzo nie wygodna, bo przekazuje prawdę o tym systemie.

Tu autor opowiada o swojej książce:

Oto strona Wiesława Glanera: http://glaner.wixsite.com/lektury , gdzie można kupić tę książkę. To tylko 37 zł, a ile bardzo ważnej wiedzy.

Agnimir

MEGALITY Historia Sprzed 5500 lat – dokument

Ten film mówi sam o sobie, zatem niepotrzebny jest mój komentarz.

Ważnym jest to, że archeolodzy sami mówią, iż ludność kultury naczyń lejkowatych nie przyszła na teren obecnej Polski, lecz tu się tworzyła w cywilizację.

Dokument opowiada o piramidach typu kujawskiego, które są rozsiane po całej Polsce, od Bałtyku po Tatry. Zatem, w ten sposób wyznaczone są przybliżone granice k. naczyń lejkowatych.

Piramidy typu kujawskiego są kilka tysięcy lat starsze od piramid egipskich.

Najmniejszymi „skażeniami” przez inne kultury okazuje się wybrzeże M. Bałtyckiego, gdzie z trudem docierały nowe trendy kulturowe oraz inwazje z kierunku wschodniego, jak w Małopolsce.

Dziwnym jest jednak to, że jak widać w filmie, przy istniejących możliwościach pozyskania materiału genetycznego, nic się nie wspomina o haplogrupie ludności k. naczyń lejkowatych.

Pisowska prokuratura i policja zamyka szykanami usta niewygodnym blogerom i przedsiębiorcom

Może popełniam plagiat w tytule, ale ja uważam, że pisowska prokuratura i policja nie tylko chce szykanami zamykać i pacyfikować firmy i blogerów niewygodnych dla działań PiSu, ale już to wykonuje.

Jak zdobyć pieniądze na swoją działalność polityczną i gospodarczą?

Zabrać je komuś, kto je posiada. Zwłaszcza, kiedy ma się nieograniczoną władzę oraz prokuratorów i policję na usługach.

Nie ważne, że ten, któremu chcą zabrać majątek, wcale nie musi go posiadać.

Zabiorą, co się da zabrać, „a niech zdycha z głodu, skoro taki nie pokorny”.

Przykładem niech będą ostatnie wydarzenia blogera prowadzącego kanał na You Tube pt. „Bądź Na Bieżąco”:

Jak się okazuje, szykany, które przeszedł ów bloger, miały nie tylko zamknąć mu usta, ale pozbawić Go całego majątku. Został bezpodstawnie oskarżony o jakieś przekręty finansowe, które zostały kompletnie obalone przez Sąd drugiej instancji, a prokurator ośmieszony.

Lecz hydra nie dała jeszcze za wygraną. Podkuliła ogon i przyczaiła się. Zapewne uderzy jeszcze raz, bo jest wiecznie głodna pieniędzy.

PiS bardzo potrzebuje pieniędzy na swoje „PLUSY”, zatem zrobi wszystko, aby je wydrzeć Polakom, jakimkolwiek sposobem. Tylko po to, aby je rozdać, co będzie oddziaływaniem propagandowym, a propaganda jest najważniejsza. Jest tak ważna, jak „Propaganda Sukcesu” w czasach Gierka. Czyż obecna propaganda PiSu nie jest identyczna do tej z lat 70 tych?

Tak, jak przed wiekami, pustynna zaraza nauczyła ludzi dwulicowości i parszywego zachowania, złodziejstwa, lichwy, tak i teraz uczy polityków tego samego.

To nie ważne, czy jest to PiS, PO, Kukiz 15, PSL, czy SLD, wszyscy oni trzymają się kościółka, źródła pustynnej zarazy.

Tym bardziej, że PiS, posiadając większość w parlamencie, skupił w jednym ręku całą władzę, łącząc funkcję ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Jest to kuriozum w Unii Europejskiej. W ten sposób prokuratorzy stali się lokajami na usługach polityków. Czyli wg starej pustynno – komunistycznej zasady: „Dajcie mi człowieka, a paragraf na niego się znajdzie”.

Czyż pustynna zaraza nie eliminowała wszystkich, którzy nie chcieli jej przyjąć?

Czyż te metody działania nie zostały wypraktykowane już wcześniej przez „miłosierny kościółek”?

Czyż w ten sposób pustynna zaraza nie zdobywała pieniądze na swoje istnienie i działanie?

Nie łudźcie się, że to będzie się zmniejszać. Te kleszcze będą zaciskane jeszcze bardziej, bo ta hydra jest nienasycona i pieniędzy potrzebuje więcej i więcej, aby jej propaganda sukcesu wciąż rosła i rosła.

Zobaczcie, jak to załatwia PiS rękoma usłużnych prokuratorów, policjantów, a zwłaszcza „sprawiedliwego prokuratora generalnego”, który zawsze czymś „ZASŁYNIE”.

Firma Visanto Jerzego Zięby to kolejny przykład służalczej prokuratury i policji:
Czytaj dalej o Visanto:

https://bialczynski.pl/2019/04/29/pisowska-prokuratura-i-policja-chce-szykanami-zamknac-firme-visanto-jerzego-zieby-i-spacyfikowac-ruch-wolnosciowy-w-polsce

Czy, aby Polacy sami nie pchają głowy pod tę gilotynę, klękając przed „Zbawcami”?

Agnimir