Archiwum kategorii: Ekonomia

Nasze lasy – nasz skarb

Niegdyś las nas żywił i bronił. Dostarczał budulca, drewna, opału, smoły, dziegciu, węgla drzewnego do wytopu metali, miodu, orzechów, przypraw (jałowiec, czosnek niedźwiedzi), grzybów, mięsa dzikich zwierząt, niektórych warzyw, jarzyn i owoców. Obcy nie zapuszczali się w nasze lasy, bo nie umieli się w nich poruszać, my, tak. My potrafiliśmy walczyć w lesie, w rozproszeniu, oni, nie. Ich styl walki był przystosowany do bezleśnych równin. W puszczach i bagnach robiliśmy zasadzki. Czailiśmy się w koronach drzew, w bagnach, gdzie oddychaliśmy przez słomki, kopaliśmy wilcze doły, zastawialiśmy pułapki. Niektóre nasze osady posadowione były na wyspach, a jedyną do nich drogą był pomost znajdujący się pod lustrem wody. Umieszczony był płytko, ale tak, aby był niewidoczny. Przeszedł nim tylko ten, kto wiedział, gdzie on jest. Po co budować twierdze, kiedy dysponuje się takim uwarunkowaniem terenu?

Taka właśnie jest przyroda Hiperboreii. Jeśli znasz jej prawa, rozumiesz ją i żyjesz z nią w symbiozie, zapewni ci wszystko, czego potrzebujesz. Nakarmi, ubierze, da ciepły dach nad głową, i jeszcze obroni. Jeśli natomiast, nie potrafisz się w niej poruszać, ona cię zabije.

To właśnie życie w takich realiach ukształtowało kulturę Słowian. Na Południu, albo susze, albo ulewy, kamieniste pustynie, wyschnięte stepy, skały, piaski, albo słońce nadmiernie praży i niszczy, zabija życie, albo nadmierne ulewy niszczą i topią, a jałowa ziemia mało rodzi. Słowem przyroda przychodzi z pałą i leje nią człowieka. Dlatego człowiek się jej boi i marzy, aby przyjść z większą pałą i przylać przyrodzie („Czyńcie sobie ziemię poddaną”). Dóbr nie starcza dla wszystkich. Jest mało ziemi uprawnej i terenów do wypasu, nie wystarczy dla wszystkich, więc trzeba o nie walczyć, zabijać rywali, aby przeżyć. W niektórych regionach Południa, nawet wody pitnej jest za mało, człowiek musi mordować, aby mieć do niej dostęp.

U nas było inaczej. Wszelkich dóbr było w bród, wystarczało dla wszystkich, a współpraca ułatwiała ich pozyskanie.

Przyroda dalszej Północy, Skandynawii (Nawii Skonu), była sroga (trochę za zimno) i skąpa  (ubogie gleby i skały). Dlatego ich kultura też była bardziej surowa, brutalna, wręcz okrutna, bo taki właśnie był ich świat. Świat, który ukształtował ich mentalność.

Wpływało to na mitologię, na wyobrażenia o bogach. Niegdyś przyroda dla wszystkich była bogiem. Bogów wyobrażano sobie takich, jakiej przyrody doświadczano. Dlatego inny charakter mają bogowie Słowian, inny Skandynawów, inny Semitów.

Lasy najpierw były wspólne, bo wśród przedfeudalnych Słowian nie istniała prywatna własność ziemi. Las w pobliżu wsi, z którego jej społeczność korzystała w codziennym życiu należał, tak jak teren osady oraz przynależne do niej łąki i pola, do całego sioła. Większe obszary lasów należały do rodów (kilka, kilkanaście siół) i plemion (kilka, kilkanaście rodów). Gdy na naszym terenie zainstalowało się chrześcijaństwo, a wraz z nim feudalizm, zaczęło się to zmieniać. Był to jednak proces powolny, trwał setki lat (to, co feudalizmowi zajęło setki lat, kapitalizm zrobił w kilkadziesiąt  😀  ). Kościołowi zależało na nadaniach ziemi. Ponieważ o wiele łatwiej je otrzymać, gdy może nią rozporządzać jedna osoba, kościół dążył do prywatyzacji ziemi. O tym, jak to było, wiemy właśnie głównie z donacji kościelnych. Początkowo, cały ród musiał podarować kościołowi (klasztorowi, biskupstwu itp.) ziemię, bowiem nie mogła nią rozporządzać pojedyncza osoba, gdyż nie posiadała jej na własność. Wspólnota plemienno – rodowa była u Polaków tak silna, że gdy już byli posiadacze ziemscy, nadal funkcjonowało prawo, iż prawo pierwokupu ma ród. To znaczy, że gdy ktoś chciał sprzedać ziemię, mógł odsprzedać obcemu dopiero, gdy nikt z jego rodu nie chciał jej kupić. Dlatego nawet z kupnem ziemi były w Polsce problemy. Co z tego, że ktoś ma pieniądze i chce kupić, kiedy nikt nie chce mu sprzedać?

Stara mentalność rugowała się ze świadomości Polaków bardzo powoli. Niedługo przed Grunwaldem uchwalono prawo, które zabraniało wycinki cisów osobom niebędącym właścicielem gruntu, na którym ten cis rośnie. Podkreślam, w epoce Grunwaldu tylko cisu nie było wolno wyciąć na nie swojej ziemi. O czym świadczy? O tym, że każde inne drzewo wolno było ścinać, a także zbierać chrust, grzyby, owoce, bo prawo mówiło tylko o cisie. Wybieralne głowy rodu zamieniono na dziedzicznych panów feudalnych, ale w relacjach międzyludzkich, wiele zostało po staremu, jakby nie dotarło, że świat się zmienił. Dalej zachowywano się, jak gdyby wszystko było wspólne. Działo się tak, gdyż w tamtych czasach rzadko, kto edukował się po za domem, a mediów nie było. Mentalność człowieka kształtowało jego najbliższe otoczenie, głównie to rodzinne, więc światopogląd dziedziczono z pokolenia na pokolenie.

Feudalizm w różnych krajach był różny, w zależności od tego, na jaki grunt padało to ziarno. Najgorszy w Europie panował we Francji, dawnej rzymskiej Galii, gdzie od czasów rzymskich było niewolnictwo. W XIII wiecznej Francji znaczna część ludności była niewolnikami, to znaczy, tak, jak wołu, czy krowę można było ich było sprzedać, kupić, a nawet zabić. Tam życie motłochu miało tylko taką wartość, jak zwierzęcia użytkowego. Rycerstwo podczas odwrotu tratowało własną piechotę. Dopiero pod koniec XIII w. Filip IV Piękny (to ten król, który zniszczył zakon Templariuszy) zaczął wykupywać ludzi z niewoli i czynić ich swoimi wolnymi poddanymi.

W Polsce, w miarę postępów kościoła w edukacji szlacheckiej młodzieży, feudalizm też robił postępy. Drastyczne przemiany dokonały się podczas zaborów, kiedy to zaborcy wprowadzili swoje prawa. Zgodnie z nimi wstęp do lasu miał jedynie właściciel i osoby który on na to pozwolił. Niewielu chłopów miało swoje lasy. Jeśli miało, to był to hektar, do kilku hektarów. Mieszczanom, natomiast, pomiędzy 1496 a 1791 r., prawo w ogóle zabraniało kupowania ziemi po za miastem.

O lasach, po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. opowiada film poniżej:

Dzisiaj „Lasy Państwowe” są największym i najbogatszym państwowym przedsiębiorstwem w Polsce.

Dragomira

Lechickie zasoby naturalne – prof. Ryszard Kozłowski

Bardzo interesujący i wart wysłuchania wykład pana prof. dr hab. inż. Ryszarda Kozłowskiego o polskich złożach.

Otóż moi drodzy, Polska ma olbrzymie pokłady surowców. Samo wykorzystanie złóż geotermalnych uczyniłoby z nas, najbogatszy kraj Europy. Ponad to posiadamy dwa razy większe złoża ropy i gazu niż Kuwejt. To dopiero początek listy. Są jeszcze złoża: miedzi, ołowiu, uranu, metali ziem rzadkich, antracytu, węgla brunatnego, rudy żelaza, tytanu, wanadu, molibdenu, wolframu, złota, srebra, selenu, niklu, cynku, siarki, soli kamiennej, bursztynu. Od lat 60-tych wie o tym każdy „polski” rząd. Wykorzystanie tych zasobów sprawiłoby, że stalibyśmy się państwem niezależnym. Dlatego nie wydobywa się ich dopóki jest nas tu aż tyle. Tylko stara się nam wmówić, że Polska oraz Słowiańszczyzna to dno i muł, najlepiej jest stąd wyjechać.

Profesor niestety niepotrzebnie popisuje się swoją „wiedzą” na tematy, na których się nie zna. Dlatego jego wypowiedzi o Wielkiej Lechii należy słuchać z przymrużeniem oka. Niepotrzebnie też wtrąca wątek relacji polsko – ukraińskich. Polacy też święci wobec Ukraińców nie byli, ale jest to temat na zupełnie inną okazję. Słusznie natomiast przypomina, że według polskiej konstytucji, suwerenem jest naród.

Dragomira

JEST TAKA DYSCYPLINA SPORTU…

Pewnie Was dziwi, z kąd artykuł o takiej tematyce na tym blogu, więc wyjaśniam, jest to artykuł ADRIANA LESZCZYŃSKIEGO, dla mnie to wystarczający powód aby go opublikować.

Dragomira

***

Niniejszy artykuł pierwotnie napisany został w kwietniu 2015 r. Opublikowany został dopiero rok później i w związku z tym treść została uaktualniona. Ponieważ dwa portale wyraziły chęć jego publikacji jesienią 2016 r., to po raz drugi wymagał on aktualizacji. Jest ona na końcu w formie dopisku aktualizującego – tak, aby nie zmieniać głównej treści artykułu. Artykuł uzupełniony jest również kilkoma zdjęciami i filmikami ukazującymi specyfikę dyscypliny, o której mowa.

Jest w Polsce taka dyscyplina sportu, która choć nie jest popularna w całym kraju, ma swoich licznych i zagorzałych fanów. Są takie regiony, gdzie dyscyplina ta traktowana jest jak religia. Są takie stadiony, gdzie liczba fanów na nich dorównuje, a czasem przebija liczbę widzów na meczach piłkarskiej ekstraklasy. Jest taka dyscyplina sportu, w której kibicowanie polskim zawodnikom nie kończy się słynną przyśpiewką „Polacy nic się nie stało”, lecz często Mazurkiem Dąbrowskiego. Jest taka dyscyplina sportu, która działa jednocześnie aż na trzy zmysły: na wzrok, słuch i węch. Jest taka dyscyplina, w której Polacy od lat odnoszą sukcesy, a polska liga uważana jest za najlepszą na świecie. Jest taka dyscyplina, gdzie nowo przybyły na stadion kibic jest zaszokowany atmosferą na trybunach, a gdy widzi zawodników w akcji przeżywa szok, a ciarki przechodzą mu po plecach. Jest taka dyscyplina, której atmosfery, hałasu i emocji nie są w stanie oddać relacje telewizyjne. Dyscyplina ta jest reprezentowana w Polsce na najwyższym światowym poziomie, a wszelkie mistrzostwa światowej rangi odbywają się w Polsce regularnie. W tym roku, już niebawem dyscyplina ta ponownie zawita do Warszawy. [1] Tą dyscypliną jest żużel, zwany także „czarnym sportem” lub z angielska „speedway’em”.

Żużel to polski fenomen. Od lat wiele osób zastanawia się, co jest w tej dyscyplinie, że tak skutecznie przyciąga widzów? Ryk silników, specyficzny zapach spalonego metanolu, szał na trybunach, emocje, walka na torze, dynamika, szybkość, kurz wydobywający się spod kół motocykli, agresywna sylwetka zawodników podczas jazdy. Zapewne wszystko to w jakiejś części, bo to właśnie kochają fani tego sportu.
Istnieją pewne wspólne cechy dla wszystkich dyscyplin, które powodują zainteresowanie widzów. Bez wątpienia są nimi: rywalizacja, dramaturgia i widowiskowość. Istnieją dyscypliny, w których wynik często się zmienia. Te dyscypliny są wyjątkowo ciekawe. Żużel do nich należy. Zmiana pozycji na torze podczas trwania wyścigu (tzw. biegu) wpływa na widowisko. Kilkanaście (15 w polskiej lidze) lub ponad 20 biegów (w zawodach indywidualnych) powoduje, że wynik cały czas się zmienia, a tym samym z każdym biegiem może (choć nie musi) zmieniać się wygrywający – zarówno w zawodach indywidualnych jak i drużynowych. Wpływa to na emocje i dramaturgię. Duże wrażenie robi atmosfera na stadionie, zwłaszcza gdy jest w pełni wypełniony, co w zawodach żużlowych nie jest rzadkością. Również sama specyfika tej dyscypliny wpływa na pozytywny jej odbiór u obserwatorów. Zawody są bowiem zazwyczaj widowiskowe. Ludzie lubują się w szybkości, w dynamice, w tzw. mijankach, czyli w wyprzedzaniu, a tym samym w zmianach pozycji zawodników podczas trwania biegu. Momenty wyprzedzania powodują szał na trybunach. Widzowie lubują się w wysiłku i zaangażowaniu, jaki zawodnicy wkładają w rywalizację. Mimo, iż jeden bieg trwa około minuty, wyczerpuje on mocno siły jeźdźców. Po zakończonym biegu żużlowcy są mocno zmęczeni, co często widać w relacjach telewizyjnych. Niebagatelne znaczenie ma sylwetka zawodników, zwłaszcza podczas pokonywania wirażu. Charakterystyczny widok żużlowca na „złamanym” motocyklu to esencja i symbol żużla. Zwłaszcza podczas pokonywania łuku widać pracę człowieka na maszynie, widać balans ciałem. Widać też samą moc motocykli. Wszystko to w połączeniu z głośnym rykiem silników powoduje, że kibic czuje dreszcz emocji. Aby przekonać się o sile dźwięku generowanego przez motocykle żużlowe należy zobaczyć zawody tej dyscypliny na żywo. W telewizji bowiem dźwięk ten nie robi takiego wrażenia. Każda osoba, która pierwszy raz jest na meczu tej dyscypliny jest zdziwiona hałasem powodowanym przez jednoślady. Hałas jest nieodłączną cechą żużla i sympatycy tego sportu nie wyobrażają sobie zawodów bez tego nieodłącznego elementu. Dodatkowym smaczkiem, dosłownie i w przenośni, jest charakterystyczny zapach, możliwy w percepcji tylko na żywo. Powoduje go mieszanka spalonego oleju i metanolu. Nie bez znaczenia jest również fakt, że obecnie Polska poszczycić się może wieloma sukcesami w tej dyscyplinie, co opisuję poniżej. Obserwując zainteresowanie Adamem Małyszem, Kamilem Stochem czy Justyną Kowalczyk, również i ten fakt ma spore znaczenie dla popularności tej dyscypliny w naszym kraju. Znaczenie ma też to, że na polskich arenach można na co dzień zobaczyć najlepszych sportowców tej dyscypliny na świecie.
Jeden z największych polskich talentów ostatnich lat, junior Stali Gorzów, Bartosz Zmarzlik zapytany czy nie uważa, że trzeba być „wariatem”, aby przy prędkości 100 km/h ścigać się łokieć w łokieć z trzema innymi szaleńcami na motocyklach bez hamulców, odpowiedział: „Tak uważam, ale mnie to jara”. Być może w tych prostych słowach zawarta jest istota tego sportu i jego fenomenu. Bo te szaleństwo „jara” nie tylko Bartka Zmarzlika i jego kolegów z toru, ale i setki tysięcy fanów w Polsce, a także w innych państwach.

Mało kto z osób niezorientowanych w tej dyscyplinie wie, że motocykle żużlowe nie posiadają hamulców ani przekładni biegów. Silnik uruchamiany jest ruchem tylnego koła, bo nie posiada stacyjki z kluczykiem. Paliwem jest alkohol (wspomniany metanol), a nie benzyna. Stąd charakterystyczny zapach, który uwielbiają kibice. Przed zawodami żużlowymi w parkingu maszyn rozgrzewane są silniki motocykli. Hałas powodowany przez warkot kilkunastu maszyn jednocześnie jest taki, że zawodnicy zazwyczaj zakładają wyciszające nauszniki. Osobiście uwielbiam ten huk i mimo iż na żużel chodzę już ponad 30 lat, niemal zawsze czuję wówczas mrowienie na plecach. Wszystko to sprawia, że osoba, która choć raz przyszła na dobry mecz żużlowy o znaczącej randze, z dużą liczbą widzów na trybunach, na długo zapamięta te wydarzenie. W tym miejscu wspominam moich czterech kolegów ze studiów, których w 1997 r. zabrałem na mecz żużlowy do Gorzowa z bydgoską Polonią. [2] Jeden z nich nie chciał jechać. Pojechał od niechcenia tylko dlatego, bo sam zostałby w szczecińskim mieszkaniu, które jako studenci wspólnie wynajmowaliśmy. Pojechał, aby się samemu nie nudzić. Po meczu, roztrzęsiony i zachrypnięty od krzyku powiedział mi takie słowa: „Ja w życiu takich emocji nie przeżyłem. Ja nie wiedziałem, że to takie niesamowite”. Miał szczęście, bo spotkanie, które widział było mocno emocjonujące i po szaleńczej walce zakończyło się remisem.

„Czarny sport” to moja miłość od dzieciństwa. Urodziłem się i wychowałem w Gorzowie. W tym mieście i regionie speedway to niemal religia. Trudno było wychować się tu bez fascynacji tą dyscypliną sportu i klubem Stal Gorzów.
W 2014 r. Stal Gorzów po 31 latach zdobyła po raz kolejny tytuł mistrza Polski. Ósmy w historii.
Sukces gorzowskiego klubu skomentował znany dziennikarz Michał Korościel:

Lubię takich mistrzów jak ci ze Stali Gorzów. Chłopaków, którzy razem znosili bolesne upokorzenia, którymi najwięksi wrogowie wycierali podłogę, którzy regularnie musieli się mierzyć z porażkami, a którym po tym wszystkim spełnił się amerykański sen i pozwolił przebyć drogę od pucybuta do milionera. Stal to zespół w sensie ścisłym. To co zbudowali w Gorzowie w pełni odpowiada słownikowym definicjom słowa „drużyna”. Po złoto sięgnęli goście, których Stal wygrywania uczyła od podstaw, z których Stal zrobiła prawdziwych zawodników.” [3]

Dalej Korościel opisuje m.in. zawodników, którzy ze średniaków lub zachodzących gwiazd nagle odrodzili się w Gorzowie i weszli na szczyt nie tylko drużynowo, ale i indywidualnie zdobywając m.in. cenne medale Grand Prix (IMŚ). [4] Mowa tu o Duńczyku Nielsie Kristianie Iversenie oraz o ówczesnym kapitanie Stali, Krzysztofie Kasprzaku. Obowiązkowo należy także wspomnieć, że również najlepszy polski żużlowiec w historii, Tomasz Gollob wszedł na sam szczyt światowego żużla dzięki temu, że w 2008 r. trafił do Stali Gorzów. Tu przeżył swoją drugą młodość i to zaważyło na jego mających nadejść, sukcesach. Tak moment przyjścia do Stali Gorzów opisuje w swej książce Grzegorz Ślak, były prezes Unii Tarnów, a prywatnie przyjaciel T. Golloba:

„… w połowie grudnia [2007 r. – przyp. A.L.], bez zbytnich „fanfar” i komplikacji, podpisał kontrakt z tamtejszą Stalą. Wybór był więcej niż trafny przede wszystkim dlatego, że trafił tam na ludzi doświadczonych o określonej pozycji w środowisku, a przede wszystkim na takich, którzy mogą sobie pozwolić na życie „dla żużla, a nie z żużla””. [5]

Dzięki przyjściu do Gorzowa, Gollob już w 2008 r. zajął trzecie miejsce w IMŚ, rok później miejsce drugie, a w kolejnym 2010 r. w wieku 39 lat życia zdobył jako drugi Polak w historii tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. [6] Tuż po tym, gdy wiadomo było, że Tomasz zdobył „majstra”, miała miejsce znamienna i ładna scena. Tak ją opisuje Grzegorz Ślak:

„ Radość była wielka. Piękny gest wykonał ustępujący mistrz świata, Jason Crump, który wręczył swój plastron z numerem jeden i zalepionym nazwiskiem, na którym wpisał nazwisko „GOLLOB””. [7]

Wspomniany wcześniej Niels Kristian Iversen zdobył trzecie miejsce IMŚ w 2013 r. – w trzecim roku po przyjściu do Stali Gorzów, zaś Krzysztof Kasprzak zdobył indywidualne wicemistrzostwo świata rok później, w 2014 r. – także trzy lata po przyjściu do Stali.

Oto kilka innych ciekawych informacji nt. żużla:

– Od lat spośród 11 lub 12 turniejów Grand Prix wyłaniających Indywidualnego Mistrza Świata aż trzy turnieje odbywają się w Polsce – w 2016 r. będą to zawody w Warszawie (po raz drugi w historii), Gorzowie i Toruniu.
– Tylko dwóch Polaków zdobyło tytuł Indywidualnego Mistrza Świata na żużlu – w 1973 r. Jerzy Szczakiel i w 2010 r. Tomasz Gollob. Jednak od 2008 r. co roku (poza rokiem 2012 i 2015) Polak staje na podium. W pamiętnym 2010 r. Polacy zajęli nawet dwa najwyższe stopnie – wspomniany T. Gollob był pierwszy, a Jarosław Hampel drugi. W 2013 r. Hampel był ponownie drugi, a w 2014 r. drugi był Krzysztof Kasprzak.
– Obecnie w turnieju Grand Prix uczestniczy na stałe aż czterech Polaków: Jarosław Hampel, Maciej Janowski oraz Bartosz Zmarzlik i Piotr Pawlicki jako debiutanci. W każdym turnieju oprócz stałych 15 uczestników, startuje z tzw. dziką kartą, jednorazowo jeden zawodnik.
– W Grand Prix w Gorzowie w 2014 r. niespodziewanie wygrał zawodnik startujący z tzw. dziką kartą, wówczas 19-letni reprezentant miejscowej Stali, Bartosz Zmarzlik. Co znamienne, całe podium zajęli zawodnicy Stali Gorzów: drugi był Słoweniec Matej Zagar, a trzeci Krzysztof Kasprzak.
– Od 2001 r., odkąd wprowadzono Drużynowy Puchar Świata (kontynuacja Drużynowych Mistrzostw Świata), Polacy najwięcej, bo aż 6 razy zdobywali złoto w tej konkurencji. Dodać do tego należy 3 medale srebrne i 1 brązowy. W latach 2009-2011 Polska trzy razy pod rząd wygrywała DPŚ. W roku 2014 złoty medal straciliśmy w ostatnich sekundach turnieju, gdy na ostatnich metrach przed metą Duńczyk Niels K. Iversen wyprzedził Polaka, Janusza Kołodzieja.
– Turniej Grand Prix Polski w Toruniu w 2010 r. zakończył się pełnym sukcesem reprezentantów Polski. Pierwszy raz w historii wszystkie trzy miejsca na podium zajęli Polacy. Pierwszy był Tomasz Gollob, drugi Rune Holta (Norweg jeżdżący w barwach Polski), a trzeci Jarosław Hampel. Podczas biegu finałowego, gdy jadący na ostatniej pozycji Hampel zaczął wyprzedzać ówczesnego aktualnego mistrza świata Jasona Crumpa, publiczność na stojąco niebywałą wrzawą dopingowała Polaka i dodawała mu energii. Tuż po tym biegu, rozentuzjazmowany komentator Piotr Olkowicz powiedział słynne słowa: „Tak wygląda dzisiejszy układ sił w światowym speedway’u. Światowy speedway uklękł przed nami na kolana”.
– Polscy juniorzy od lat są w ścisłej światowej czołówce. Drużynowa reprezentacja Polski jest aktualnym II wicemistrzem świata (w składzie: Bartosz Zmarzlik, Przemysław Pawlicki, Krzysztof Buczkowski, Maciej Janowski). Rok wcześniej Polska była złotym medalistą. Aktualnym mistrzem jest także Polak w zawodach indywidualnych. Mistrzem świata juniorów jest Bartosz Zmarzlik, rok wcześniej mistrzem był Piotr Pawlicki, a wicemistrzem Kacper Gomólski. Natomiast dwa lata temu, w 2013 polscy juniorzy zdominowali rozgrywki i zajęli trzy miejsca na podium IMŚ juniorów (1. Patryk Dudek, 2. Piotr Pawlicki, 3. Kacper Gomólski).
– Najwyższa klasa rozgrywkowa polskiej ligi (Speedway Ekstraliga) uchodzi za najlepszą i najbogatszą na świecie. Zarobki w polskiej Ekstralidze są znacznie wyższe niż w czołowych ligach innych państw. Stąd obecność w polskich klubach najlepszych zawodników świata.
– Jeden zawodnik często jeździ w kilku ligach krajowych jednocześnie. Jest to możliwe dzięki różnym dniom rozgrywania meczów w poszczególnych krajach. Rzecz niemożliwa i niewiarygodna np. w piłce nożnej.
– Średnia frekwencja na meczach żużlowych (Ekstraliga) jest wyższa niż na meczach piłkarskiej Ekstraklasy. Dzieje się tak, mimo iż liczne stadiony piłkarskie mogą pochwalić się dużo większą pojemnością oraz pomimo, iż zasadniczo piłkarska Ekstraklasa skupia drużyny z miast znacznie większych od miast z klubami w żużlowej Ekstralidze. Średnia widzów na meczach żużlowej Ekstraligi w sezonie 2014 to 9.518, a w piłkarskiej Ekstraklasie po ostatniej kolejce sezonu 2014/15 to 8.269. [13]
– W sezonie 2014 najliczniejszą frekwencję zgromadziły mecze rozgrywane na stadionie Stali Gorzów. Średnio – ponad 13.200 widzów na mecz. Frekwencja byłaby wyższa, gdyby była większa pojemność stadionu. Aż na trzy mecze w sezonie zabrakło biletów, w tym na finał. Mecz finałowy obejrzał komplet 15.000 widzów, a chętnych było dwa razy więcej. W sezonie 2014/2015 tylko dwa kluby piłkarskie mogą pochwalić się wyższą frekwencją na stadionach niż Stal Gorzów. I to pomimo dużo pojemniejszych stadionów i dużo większego potencjału w postaci znacznie liczniejszych aglomeracji. Tymi klubami były: Lech Poznań i Legia Warszawa. Natomiast taką samą frekwencję miała Lechia Gdańsk. [8]
– Rok 2014 był najlepszym rokiem w historii Stali Gorzów: „Poza złotem w lidze było także indywidualne mistrzostwo Polski Kasprzaka, oraz mistrzostwo w parach (Kasprzak, Zmarzlik, Cyfer). Bartek Zmarzlik sięgnął po brąz w finale młodzieżowych indywidualnych mistrzostw kraju, a wraz z kolegami z drużyny także po srebro w MDMP [Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski – przyp. A.L.]. Był też Brązowy Kask zdobyty przez Cyfera. (…) Kasprzak (…) wywalczył wicemistrzostwo świata indywidualnie…” [9]
– Znanymi i odnoszącymi sukcesy zawodnikami żużlowymi spoza Europy byli reprezentanci Nowej Zelandii, Australii i USA. Amerykanie i Australijczycy do dziś są jednymi z najlepszych zawodników na świecie. Nowozelandczycy, niegdyś mistrzowie w tej dyscyplinie, od wielu lat nie stanowią już o sile światowego żużla.
– Najbardziej utytułowanymi zawodnikami w historii światowego żużla są: Tony Rickardsson (Szwecja) oraz Ivan Mauger (Nowa Zelandia). Obaj byli indywidualnymi mistrzami świata aż 6-krotnie.
– W Polsce najbardziej utytułowanym zawodnikiem jest Tomasz Gollob, który raz był indywidualnym mistrzem świata, dwa razy był wicemistrzem i 4 razy drugim wicemistrzem. Oprócz tego aż 8 razy był indywidualnym mistrzem Polski.
– Poza Europą, USA, Australią i Nową Zelandią żużel uprawiany jest także w tak egzotycznych państwach, jak: Argentyna, Malezja, RPA oraz w rosyjskim Władywostoku na Dalekim Wschodzie.

DOPISEK AKTUALIZUJĄCY

W sezonie 2016 Stal Gorzów po raz dziewiąty w historii stanęła na najwyższym stopniu podium Drużynowych Mistrzostw Polski. Jej wychowanek, obecnie 21-letni Bartosz Zmarzlik był najlepszym zawodnikiem polskiej Ekstraligi żużlowej, a dosłownie wczoraj wywalczył brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata w kończącym cykl Grand Prix turnieju w australijskim Melbourne. Za sukces trzeba też uznać szóste miejsce Piotra Pawlickiego w tych rozgrywkach. Indywidualnym mistrzem świata został po raz czwarty, niezniszczalny „dziadek” Greg Hancock (USA), zaś pierwszym wicemistrzem Tai Woffinden (Wielka Brytania).
Dobrze poszło też polskiej drużynie narodowej, która po dwóch sezonach ponownie zdobyła Drużynowy Puchar Świata. [10] Na ten tytuł zapracowali czterej zawodnicy, w tym dwaj „stalowcy”: Piotr Pawlicki (Unia Leszno), Patryk Dudek (Falubaz Zielona Góra), Bartosz Zmarzlik (Stal Gorzów) i Krzysztof Kasprzak (Stal Gorzów).

stal-majster

Foto 1: Stal Gorzów – Mistrz Polski 2016 (Foto: Łukasz Kulczyński / Stal Gorzów).

stal-na-rosomaku

Foto 2: Mistrzowie Polski 2016 na rosomaku (Foto: Łukasz Kulczyński / Stal Gorzów).

gp-2016-melbourne

Foto 3: Najlepsi na świecie A.D. 2016 – od lewej: Tai Woffinden, Greg Hancock, Bartosz Zmarzlik (źródło: speedwaygp.com ).

Przykładowe filmiki ukazujące specyfikę żużlowego sportu:

https://www.youtube.com/watch?v=odVvxLbLFHs

https://www.youtube.com/watch?v=7EWP0YyL1LA

https://www.youtube.com/watch?v=xGA_fmI_XlA

https://www.youtube.com/watch?v=ssOAXMcDz_Q

https://www.youtube.com/watch?v=cRwzJCNcpvc
Adrian Leszczyński
aleszczynski@interia.pl

PRZYPISY:

[1] 14.05.2016 r. – druga runda Grand Prix na żużlu IMŚ, Warszawa, Stadion Narodowy.
http://speedwaygp.com/event/speedwaygp-2016-warsaw

[2] Mecz odbył się 27.04.1997 r. i zakończył remisem 45:45; http://rlach.republika.pl/dmp/1997/goby_1.htm

[3] http://koro.blog.pl/2014/10/09/jak-hartowala-sie-stal/

[4] IMŚ – Indywidualne Mistrzostwa Świata:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Indywidualne_mistrzostwa_%C5%9Bwiata_na_%C5%BCu%C5%BClu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Medali%C5%9Bci_indywidualnych_mistrzostw_%C5%9Bwiata_na_%C5%BCu%C5%BClu

[5] Grzegorz Ślak, Gollob Mistrzem Świata Historia Prawdziwa, Whitered 2010 r., s. 173/174

[6] Rok po zdobyciu tytułu IMŚ przez Tomasza Golloba mistrzem świata został Amerykanin Greg Hancock mający wówczas 41 lat życia; Greg Hancock został IMŚ także w 2014 r., jako już 44-letni zawodnik, najstarszy w historii IMŚ na żużlu.

[7] Grzegorz Ślak, Gollob Mistrzem Świata Historia Prawdziwa, Whitered 2010 r., s. 253

[8] – http://www.sportowefakty.pl/zuzel/475573/frekwencja-na-stadionach-zuzlowych-najlepsi-na-torze-najliczniejsi-na-trybunach/3
http://stadiony.net/publikacje/raporty/frekwencja_ekstraklasa_podsumowanie_sezonu_201415

[9] Robert Borowy, Żużel nad Wartą 1990-2014, Gorzów Wlkp. 2014 r., s. 206.

[10] obecna nazwa Drużynowych Mistrzostw Świata: https://pl.wikipedia.org/wiki/Dru%C5%BCynowy_Puchar_%C5%9Awiata_na_%C5%BCu%C5%BClu