Organizacja społeczna Słowian

Organizacją społeczną Słowian, w czasie pokoju, była demokracja wiecowa. W czasie wojny lub innych wydarzeń wymagających szybkiego reagowania, i związaną z tym niemożnością uprzedniego przedyskutowania każdej decyzji, przechodzono na tryb zarządzania zwany demokracją wojenną.

Podstawową komórką społeczeństwa była rodzina zamieszkującą razem w jednej chałupie. Składała się przynajmniej z pary, małżeństwa oraz ich dzieci. Bywała też bardziej rozbudowana, np. para rodziców lub mąż i jego żony, ich dzieci, które jeszcze nie pozakładały własnych rodzin oraz najstarszy syn z żoną, bądź żonami i dziećmi. Mogli tam jeszcze być dziadek z babcią albo babciami, a także inne osoby wymagające opieki z racji wieku lub kalectwa, wdowy, sieroty. Większość młodych, gdy zakładała rodzinę budowała sobie własną chałupę, w czym pomagało im cale sioło. Z rodzicami, zostawał najstarszy syn albo najmłodsze dziecko. Stare panny, starzy kawalerowie, osoby, którym kalectwo fizyczne bądź umysłowe nie pozwalało na samodzielne życie także pozostawali w rodzicielskim domu. Osierocone dzieci, bezdzietne wdowy, starsi niedołężni ludzie, jeśli mieszkali sami, przeprowadzali się do najbliższych krewnych. Starsi do własnych dzieci, jeśli je mieli, albo któryś wnuk przeprowadzał się do nich.

Obowiązywała bezwzględna zasada pomocy każdemu, kto jej potrzebował. Jeżeli człowiek potrzebujący pomocy nie posiadał bliskich krewnych, zobowiązanych do pomocy, to w siole wyznaczano rodzinę, która ten obowiązek przejmowała. Dlatego starożytni kronikarze z Zachodu zauważają, że wśród Słowian nie ma żebractwa, ani bezdomności, tym bardziej kradzieży. Wśród Słowian nie znano kufrów zamykanych na klucz. Były niepotrzebne. Domy były otwarte i każdy mógł tam wejść, oczywiście szanując domostwo. Słowianie wręcz dziwili się takim zamknięciom, co również zauważają kronikarze zachodni.

Gospodarstwem zarządzał mężczyzna, domem kobieta. Mogli się siebie radzić, jeśli chcieli, jeśli nie, to nie wtrącali się sobie do decyzji. Relacje pomiędzy ojcem a tym synem, czy zięciem, który będzie jego następcą, bywały różne. Na ogół, gdy syn był już gotowy, aby zostać gospodarzem, ojciec przekazywał mu zarząd, a sam tylko doradzał i pomagał. Jeśli nie, to syn pomagał ojcu, a zarząd gospodarstwem przejmował dopiero po jego śmierci. Domem kierowała najlepiej się do tego nadająca kobieta. Zazwyczaj była to matka męża albo najstarsza z żon. Gdy się zestarzała, przekazywała stery młodszej, którą wcześniej sama do tego przyuczyła. Synowe chętnie uczyły się od teściowych (właściwie to świekr1), ponieważ wiedziały, że im więcej się nauczą, tym lepszymi będą w przyszłości gospodyniami. Gospodarz rozdzielał zajęcia dla mężczyzn, pod względem ich umiejętności i możliwości, a gospodyni tak samo dla kobiet.

Najczęściej kilkanaście, czasem mniej, czasem więcej chałup, stanowiło sioło2. Mieszkańcy sioła byli zazwyczaj ze sobą spokrewnieni3 lub spowinowaceni4. Wszystkie decyzje dotyczące całego sioła, mieszkańcy podejmowali na wiecu, na który mógł przyjść każdy dorosły członek osady. Zgromadzenie wybierało sołtysa, który był wykonawcą woli wiecu, oraz doradzającą mu radę starszych. W radzie starszych zasiadali zarówno mężczyźni, jak i kobiety, mogli być też ludzie młodzi, ale częściej byli to ludzie starsi, doświadczeni. Kilka lub kilkanaście nawet siół stanowiło ród. Ród decyzje podejmował również na odpowiednim wiecu, w którego obradach mógł uczestniczyć każdy dorosły członek rodu. Wybierano głowę rodu, osoba ta była wykonawcą woli wiecu, nadzorowała, rozdzielała zadania, tak aby postanowienia zgromadzenia zostały zrealizowane, oraz doradzającą jej radę starszych, starszyznę rodową. Głową rodu mógł zostać tak samo mężczyzna, jak i kobieta. Gdy sprawa dotyczyła jeszcze większego obszaru i jeszcze większej liczby ludzi, mniejszy wiec wybierał swojego reprezentanta, na większy wiec, przekazywał on, jakie decyzje zostały podjęte przez jego ród czy sioło. Jeśli sprawa była jeszcze szersza, to ten wiec, po uchwaleniu postanowień, wybierał i posyłał swojego reprezentanta, na obrady zgromadzenia obejmującego jeszcze większe terytorium. W ten sposób mogły się dogadywać i współpracować wielkie masy ludzi, zajmujące olbrzymie obszary. Każdy wiec, czyli władza ustawodawcza, wybierał swojego wodza, władzę wykonawczą, oraz radę starszych, organ doradczy, rekrutujący się na ogół z ludzi, którzy już kiedyś pełnili funkcje przywódcze. Sądy w sprawach oczywistych, jeśli dotyczyły sioła, sprawował sołtys, jeśli rodu, głowa rodu, itd. W sytuacjach niejednoznacznych, sądy sprawowała rada. Gdy sprawa dotyczyła sioła, rada starszych sioła, gdy rodu, starszyzna rodowa, itd. Kary śmierci były bardzo rzadkie, generalnie najwyższą karą było wygnanie lub chłosta.

Każdy gród miał swojego starostę, a każdy gród warowny, oprócz niego, jeszcze kasztelana. Kasztelan pełnił funkcje militarną i niejako policyjną. Był dowódcą garnizonu wojskowego. Natomiast starosta zajmował się sprawami administracyjnymi, gospodarczymi, np. naprawą murów. Był jakby sołtysem grodu. Dobrze ufortyfikowane i obsadzone załogami wojska warownie, stawiano zwłaszcza przy granicach i szlakach handlowych. Po za tym Słowianie często swoje osady obwarowywali wałami, konstrukcjami ziemno-drewnianymi, zza których, w razie ataku można się było bronić. Większość słowiańskich osad, grodów pełniła wiele funkcji: handlowe, kultowe, oraz w czasie napaści, obronne.

W świętym miejscu, miejscu mocy zakładano gród. Ponieważ w święta gromadzili się tam wierni, to osoby chcące wymienić jakieś towary, przywoziły je tam, w tym czasie. Jeśli osada była obwarowana, to w przypadku zagrożenia szukano tam schronienia. Niektóre grody były tak przygotowane, że mogły pomieścić wielokrotnie większą liczbę ludzi, niż przebywała tam na stałe. Z kolei, zdarzały się osady handlowe, które nabierały takiej rangi, iż, podobnie jak w świętych miejscach, nie wolno w nich było przelewać krwi. W tych miejscach wymieniano i wykupywano jeńców, godzono zwaśnione rody i plemiona, zawierano traktaty pokojowe po klanowych i plemiennych wojnach. Tu, ci, co z najdzikszą rozkoszą pozabijaliby się nawzajem, musieli broń trzymać schowaną, gdyż wierzono, że przelanie krwi ściągnęłoby karę bogów na winowajcę. Co zadziwiające, niektóre z takich miejsc cieszyły się taką estymą, iż przestrzegali tego nawet jeszcze w średniowieczu, do tego chrześcijanie i to niebędący Słowianami. Najbardziej znanym takim świętym grodem handlowym był Rorik.

Na czas wojny wybierano wodzów. Najwyższy rangą dowódca nazywany był kaganem, czyli oświeconym. Tą funkcję przydzielano wybitnym strategom, którzy nie raz, piastując niższe stanowiska, pokazali już swój geniusz przywódczy. Kagan miał do pomocy kaganboka. Zajmował się on zwykle sprawami wiary, był właściwie kapłanem, ale i zastęp kagana pod jego nieobecność. Niższych rangą dowódców nazywano wojewodami (ponieważ wiedli oddziały wojów do boju). Wodzowie w czasie wojny zyskiwali szczególne uprawnienia. Mogli samodzielnie, bez wiecu podejmować decyzje. Mogli je podejmować nawet jednoosobowo, bez swoich doradców, których zawsze im dodawano. Jednak po zakończeniu działań wojennych musieli się oni ze wszystkich swoich decyzji, wytłumaczyć przed wiecem. Jeśli ten uznał że nadużyli swojej władzy, byli za to karani. Gdy wojna kończyła się, wybrani wodzowie stawali się normalnymi ludźmi i wracali do swych domów oraz dawnych zajęć. Nikt nie mógł zostać wodzem na zawsze, a tym bardziej czerpać z tej funkcji jakieś przyszłe zyski. Przysługiwała mu jedynie sława za odniesione dzięki niemu zwycięstwa. Sława i chwała zaś dla Słowian była najważniejsza. Sławę i chwałę nie przynosił jeno bój z wrogiem, ale i trud oraz praca codzienna.

Przypisy:

1Rodzice męża w staropolszczyźnie nazywani byli świekrą i świekrem. Natomiast żony cieścią i cieściem, później przekształciło się to w teściową i teścia.

2Miano sioło pochodzi od słowa koło, albowiem wieś słowiańska była zwykle rozmieszczona na planie koła, zupełnie podobnie jak grody słowiańskie. W rdzeniach miana sołtys jest również rdzeń „sioło” oraz „tyrs”. Są one specjalnie skrócone do prostszej formy „soł oraz „tys”. Rdzeń „soł – sioło” oznacza wieś o kształcie koła, zaś rdzeń „tyrs – tys” jest starosłowiańskim określeniem wodza lub zarządcy.

3Krewni to ludzie, którzy maja wspólnego przodka, lub jeden z nich jest przodkiem dla drugiego.

4Powinowaci to ludzie, którzy mają wspólnego krewnego, krewnych, ale nie są krewnymi dla siebie. Istnieje też, zarówno w polskim obyczaju, jak i prawie, powinowactwo przez małżeństwo, np. szwagierki, szwagrowie, teściowie z zięciem czy synową są spowinowaceni przez małżeństwo.

51 komentarzy do “Organizacja społeczna Słowian

  1. Pingback: Książka, wstęp i dwa fragmenty | Imperium Lechitów

  2. Pingback: O podręczniku Dragomiry | Imperium Lechitów

  3. R.A.

    „Dlatego starożytni kronikarze z Zachodu zauważają, że wśród Słowian nie ma żebractwa, ani bezdomności, tym bardziej kradzieży. „

    Wymieniłbym w przypisach który pustynny kronikarz i gdzie tak napisał i okrasiłbym to nawet pełnym cytatem!!!

    „Każdy wiec, czyli władza ustawodawcza, wybierał swojego wodza, władzę wykonawczą, oraz radę starszych, organ doradczy, rekrutujący się na ogół z ludzi, którzy już kiedyś pełnili funkcje przywódcze.”

    „Każdy gród miał swojego starostę, a każdy gród warowny, oprócz niego, jeszcze kasztelana.”

    „Kasztelan pełnił funkcje militarną i niejako policyjną. „

    BARDZO WAŻNE!!! ŻADNEJ POLACINY, CZY POLINGLISZA, CZY POLDOICZA, ITP!!!

    Rekrut – poborowy…

    Kasztelen – komes

    Funkcja – rola

    Militarna – wojskową

    Policyjną – strażniczą

    …itd!!!

    DRAGOMIRO, jak Rejtan leżę przed Tobą i błagam, a nawet ostrzegam…

    Jeśli mam pomagać, to zgodzę się na zaśmiecanie tego podręcznika obcymi nie-słowiańskimi słowami, TYLKO po moim trupie… 😦

    Polubione przez 1 osoba

    Odpowiedz
          1. Adam Smoliński

            P.s.
            Tak na prawdę, to i kasztel i od tego kasztelan jest z łaciny – castellum.
            Po polsku trzeba by było go nazwać „zamkowy”, ale by głupio wyszło.

            Polubienie

          2. Adam Smoliński

            Niestety R.A., ja rozumiem Twój ból, ale z niektórej polaciny trudno zrezygnować, a nawet zastąpić po polsku, bo bzdury zaczną wychodzić, a ludzie nie zrozumieją.

            Polubienie

          3. Adam Smoliński

            To zupełnie możliwe z tym przejściem do łaciny, tylko trudno mi znaleźć źródłosłów.

            Polubienie

          1. R.A.

            Phoenix na wspanialarzeczpospolita.pl kiedyś pisał coś o tym, o ile dobrze zapamiętałem… albo o zamkach, co zamykały drogę…

            Polubienie

      1. Adam Smoliński

        „Kaganek oświaty” to też zapewne po chazarsku lub po chińsku?
        Zupełnie podobnie, jak słowo „agni” zostało przejęte z Wenezueli, zaś Zeus pochodzi prosto z Kanady?
        Zanim zacznie się pisać bzdury, warto coś poczytać, a nie powtarzać za przygłupami, którzy widzą wszędzie Chazarów i ich język.
        Polecam wnikliwe przeczytanie „Księgi Popiołów” T.S. Marskiego. Jest tu: http://svasti.org/cd/Izwor/Leledrag.htm
        Jest tam dokładnie wyjaśnione, co to jest „kagan” i skąd się to słowo wzięło.

        Polubienie

        Odpowiedz
        1. Andrzej Baranski

          A w stoslowianskie to ksiadz lub ksiaze czyli znawca ksiag. Dla mnie kagan to chan chanow i ostatni tytul kagana byl uzywany w chazarii, a kaganek oswiaty to przenosnia literacka.
          Jeszcze pod koniec swego zycia moja babcia uzywala slowa kaganek jako okreslenie swiatla, ale co to ma do wodza, to tak samo jak jesc krola(krolika) i myslec ze sie siedzi na tronie.

          Polubienie

          Odpowiedz
          1. Adam Smoliński

            Widzę, że jednak Księgi Popiołów nie chce się przeczytać?
            Słowo „kagan” trafiło do Tatarów, Mongołów oraz Chazarów z j. słowiańskiego. Sami Chazarowie byli właściwie Słowianami, którzy przyjęli religię judejską, zatem słowo „kagan” znali ze swojego języka słowiańskiego. Kagan to kosz pleciony na noszony ogień, stąd „kaganek oświaty”.
            Nawet kształt nakryć głowy władców słowiańskich jest symbolem kosza na ogień, albowiem władca ten był osobą oświeconą, jednocześnie pełnił funkcję kapłana.
            Na prawdę polecam Księgę Popiołów, wiele rozjaśni w świadomości.

            Polubione przez 1 osoba

          2. Adam Smoliński

            P.s.
            Przenośnia literacka też musiała się skądś wziąć.W j. polskim zachowało się określenie „kaganiec dla psa”. To jest tez forma kosza ochronnego. Kagan na ogień był również po to by ogień nie wypadł i nie narobił kłopotu lub co gorsze zgasł. Dobrym przykładem jest film „Walka o ogień”.

            Polubione przez 1 osoba

          3. Adam Smoliński

            P.s.
            Ten przedrostek „K” jest skrótem i oznacza „Ku”, czyli „ku ogniu”.
            Podobny przedrostek jest w rosyjskiej formie nazwy Chin – Kitaj, czyli przekręcone już „Ku”, czyli „Ku Tajom”. Miano „Taje” istnieje w prawie całej wschodniej Azji. Pojawia się w nazwach miast – Tajlandia to Kraj Tajów i wcale nie chodzi tu o nazwę mieszkańców Tajlandii tylko o taje – tajemnice. Tajowie o tym doskonale wiedzą.

            Polubione przez 1 osoba

          4. Adam Smoliński

            Kochani, jak zauważył już wcześniej T.S. Marski, nasz j. słowiański wywodzi się jeszcze z epoki kamiennej i walki o ogień. Tam należy szukać podstaw naszego języka i bardzo często każda z dróg, jakoś zawsze nas do tej epoki zaprowadzi.

            Polubienie

          5. Adam Smoliński

            Hm, a dlaczego akurat czapy władców słowiańskich mają kształt plecionki kagana?
            Już kiedyś o tym pisałem. To też wywodzi się z epoki kamiennej i walki o ogień, to też można zaobserwować w filmie „Walka o ogień”. Pamiętacie, kiedy grupa przedziera się przez bagna, co robi człowiek niosący kosz z ogniem – kaganem? Trzyma go nad głową, aby nie zamoczył się i ogień nie zgasł. Ogień jest najważniejszy dla grupy, bez ognia tylko śmierć.
            Właśnie ten zwyczaj noszenia ognia nad głową przeszedł dalej i przekształcił się w wiadomość, że człowiek, który nosi kosz z ogniem jest najważniejszy. Z czasem ważność i miano kosza z ogniem – kagana przeszła na osobę go nosząca. On sam stał się kaganem, oświeconym, niosącym oświecenie.
            Kultura i tradycja słowiańska była tak silna i ponętna, że wszyscy sąsiedzi: Mongołowie, Chińczycy i papugi z zachodu zaczęli małpować Słowian.
            O Tatarach i Chazarach nie wspominam, bo Ci wywodzili się ze Słowian. Pustynna zaraza wymazała Słowianom Zachodnim tę świadomość o pokrewieństwie i zamieniła je na wrogość.
            Z tego wychodzą takie bzdury, że Tatarzy napadli na Słowian. Nie na Słowian tylko na pustynną zarazę, którą przyjęli Słowianie, a właściwie narzucono Nam siłą. Oni przyszli nas bronić przed tą dżumą.

            Polubienie

          6. Adam Smoliński

            Jakie tajemnice, Dragomiro?
            Mity, mity, mity, mity i jeszcze raz mity się kłaniają oraz Księga Popiołów. 🙂
            Bitwa o Taje odbyła się na wschodzie Azji i tam te Taje zostały ukryte.
            CB, co jakiś czas pisze o Tajach. Warto przeczytać. 🙂
            Ja wiem, że trudne, ale warto. 🙂
            Tak samo jest z Księgą Popiołów. 🙂
            Wiele pytań ubędzie. 🙂

            Polubienie

          7. Andrzej Baranski

            jak patrze na rozlozenie na mapie halogrupy r1a1 to dokladnie tam gdzie byla chazaria jest wygiety luk i biala plama, bo tam byly narody tureckie. nie znam powodu dlaczego usilnie chcecie chazarow uslowianic, co prawda Jaroslaw Madry wymieszal ich po zdobyciu ich stolicy Itil z Rusinami.ale to nie oznacza ze stali sie slowianami. Na mapce u Dagmary widzialem chazarie w miejscu tartarii. Tartaria to oczywiscie nie tataria a slowianskie ludy w azjii, Chcialbym abyscie mnie wyjasnili wasz plan w stosunku do chazarii, czy chodzi o nobilitowanie zydostwa? I na marginesie jesli chazarowie to slowianie to dlaczego badaniami nad nimi zajmuje sie uniwerytet zydowski w Moskwie? a na marginesie Panie smolinski jest pan chamem, za pisanie ,,Zanim zacznie się pisać bzdury, warto coś poczytać, a nie powtarzać za przygłupami, którzy widzą wszędzie Chazarów i ich język,, w ten sposob do adwersarza narazano sie kiedys na pojedynek ale nie ma pan pewnie zdolnosci honorowej, dlatego w stosunku do pana uzylem slowa cham. .

            Polubienie

          8. Adam Smoliński

            Panie Baranski, moją tezę o panu nadal utrzymuję. Jest pan zwykłym nieukiem wygłaszając takie bzdury. Zdolność honorową posiadam i jak trzeba dać w mordę też potrafię, tak że kapcie spadną. Czyżby chciał się pan umawiać?

            Polubienie

  4. R.A.

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Kasztelan

    Kasztelan (łac. comes castellanus, komes grodowy, żupan; nazwa kasztelan pojawia się w XII w.) – urzędnik lokalny w średniowiecznej Polsce. Zajmował się administracją gospodarczą (ściąganiem danin na rzecz panującego), obroną i sądownictwem na terenie kasztelanii. Podlegali mu chorąży, wojski, sędzia grodowy i włodarz.

    Od początku XIII wieku w źródłach pochodzących z ziem polskich pojawia się urząd kasztelana i okręg przez niego zarządzany – kasztelania. Nie do końca jest jasne w jakim stosunku pozostawali kasztelani do wcześniejszych zarządców okręgów grodowych – żupanów.

    http://sjp.pl/kasztelan

    marcinloix # 2009-04-18

    Kasztelan od „castellum” – gród, zamek.
    po naszemu „grododzierżca” czyli ten, który dzierży (a zatem dla kogoś trzyma, utrzymuje, zarządza) gród,

    w Polsce przedrozbiorowej urzędnik królewski, urząd niejednorodny (kasztelanowi ważnych miast byli równoważni wojewodom)

    urząd się szybko sprywatyzował i tylko wyjątkowo był królewskim
    por. starosta, starosta grodowy, grabia, burgrabia, hrabia itd.

    …..

    Nie mogę znaleźć wywiedzenia źródłosłowu dla słowa Kasztelan.

    Znalazłem za to inne słowa, jak żupan, lub np. grododzierzca, patrz:

    http://sjp.pwn.pl/doroszewski/grododzierzca;5431607.html
    GRODODZIRŻA
    Synonimy: cześnik, kasztelan.

    http://www.spxvi.edu.pl/indeks/haslo/53749
    GRODODZIERŻCA

    https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%BBupan_(urz%C4%85d)
    Żupan – średniowieczny urzędnik administracji w krajach słowiańskich. Żupan zarządzał w imieniu suwerena obszarem zwanym żupa.

    Urząd taki istniał również w Polsce, gdzie oznaczał wysokiego rangą dostojnika królewskiego. W pierwotnej formie wyraz ten brzmiał „żpan”, z której przekształcił się w używaną do dzisiaj postać „pan”.

    Pokrewnym urzędem w dawnej Polsce był żupnik, którego jednak nie należy mylić z żupanem.(…)

    Przy okazji ciekawostka o słowie „Pan”

    Słownik etymologiczny języka polskiego/pan

     pan, panek, półpanek; panować (komu, dawniej); panać w psałterzu floriańskim, paniać, mylnie, w puławskim; państwo; pani, panic, dziś panicz (z ruskiem cz); pański, pańszczyzna; wspaniały (p.). Pan istnieje tylko u Słowian zachodnich, obcy zupełnie i Rusi (gdzie panibrat itp. są polonizmy), i Bałkanowi. Szczątek to panowania Awarów (p. olbrzym). Dopiero od 15. w. zastąpił pan dawniejszego gospodzina. Oznaczał ‘urzędnika chana awarskiego, wybierającego daniny’ (p. żupan); przeszedł na nazwę ‘urzędnika grodowego, t. j. kasztelana’; »pan Małogoski« np., to Niemojewski, kasztelan małogoski; jeszcze do końca Rzeczypospolitej kasztelan krakowski »panem krakowskim« po dawnemu się nazywał. Stara pani albo grzeszna pani (16. wiek), żartobliwie na ‘anus’, zmusiła używać dla osób określenia: starsza pani, ale w akcie r. 1558 »J. Kr. M. starej paniej«, w Odprawie Posłów (1578 r.) pani stara, ‘ochmistrzyni’. Pani jest jedynym rzeczownikiem, co do dziś zatrzymał w bierniku dawne -ą: panią (nie panię!). Panna, z przyrostkiem -na, jak księżna; panieński, panieństwo, panienka. Panosza, ‘paź, giermek’, ‘sługa’ (w biblji), ale za szlachty, oznacza niby ‘półpanka, włodykę, ścirciałkę’; por. junosza i inne męskie na -osza, Lubosza (Luboszyn stąd nazwany); Czesi znają go dziś jeszcze, my tylko w panoszyć, rozpanoszyć się. Powstał pan z żupan, przez stałe w tytułach skracanie; *żpan Węgrzy przejęli od ujarzmionych Słowian, i- przedsunęli stałym swoim trybem językowym: ispan (niem. Gespan; por. Istvan z Stevan), ale jeszcze w 13. w. zapisał ich kronikarz Szymon z Keza postać pierwotną: »spani i. e. capitanei«. Z żpan, szpan, poszedł wkońcu chpan, parokrotnie u Czechów w 13. wieku zapisany, wreszcie pan. Z powodu tego nagłosu pierwotnego przyimek brzmiał u nich ke panu; brzmiałby k panu, gdyby samo p- zawsze nagłos stanowiło.

    …..

    Wygląda na to, że Panonia i Panowie, może być jakimś kolejnym fantastycznym pomysłem…

    Polubienie

    Odpowiedz
      1. Adam Smoliński

        Słowo „żupan” składa się z dwóch rdzeni – żup + pan. Dla uproszczenia są one połączone przez „p”. Rdzeń „żup” – to liczba mnoga od słowa „żupa”. Pierwotnie „żupa” odnosiło się do kokretnej kopalni, stąd mamy głównie „żupa solna”. Pożniej „żupa” zyskało na znaczeniu zarządzania administracyjnego większym okręgiem. Zatem, „żupan” jest to „pan żup”, ich zarządca.
        Wiki niestety łączy funkcje administracyjne, dlatego „żupan” stoi obok „kasztelana”, gdzie „kasztelan” nie jest funkcją administracyjną a wojskową.

        Polubione przez 1 osoba

        Odpowiedz
  5. R.A.

    Co do komesa macie zupełna rację, patrz:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Komes

    Komes, także palatyn (łac. comes lub comes palatinus) – pierwotnie, w okresie Cesarstwa Rzymskiego dostojnik skupiający władzę administracyjną i wojskową wyznaczonego okręgu. W średniowiecznej Europie zachodniej – zwierzchnik hrabstwa (okręgu). Z czasem tytuł komesa przerodził się w Europie w dziedziczny arystokratyczny tytuł hrabiego.(…)

    …..

    Zawsze to tyle lepiej, że zobaczyliśmy ile wyrazów bliskoznacznych można znaleźć na określenie jednego słowa… 🙂

    Polubienie

    Odpowiedz
    1. dragomiraplonska Autor wpisu

      Powinniśmy być dumni z tego, jak stare są słowa wojewoda, starosta i że nadal określają realnie sprawowaną funkcję. Zachodnim odpowiednikiem starosty jest hrabia, wojewody książę pośledniejszego gatunku. W niektórych krajach jest kilka odmian książąt. Tam to przeszło w tytuły dziedziczne. U nas formalnie nigdy, chociaż w pewnym okresie, praktyka była taka, że starostą zostawał syn po ojcu, ale król musiał mu nadać to stanowisko. To było stanowisko. Na zachodzie hrabia, czy baron to początkowo też były stanowiska nie tytuły. U nas zachodnie tytuły zaczęły się pojawiać pod koniec XVI w. wtedy to, jeden z magnackich rodów litewskich, przywiózł sobie mitrę książęcą nadaną przez cesarza. Szlachtę Obojga Narodów to tak trząchnęło, że uchwalili, a raczej skodyfikowali coś, co do tej pory było prawem zwyczajowym, że na terenie Rzeczypospolitej obojga narodów istnieje tylko jeden tytuł dziedziczny, książęcy, i dotyczy wyłącznie osób z rodu Giedymina i Ruryka. O Piastach nie napisano, bo Piastów na terenie Rzeczypospolitej już nie było. Byli jeszcze na Śląsku, który był wtedy po za Polską, jacyś zniemczeni i nieliczący się. Tytuły hrabiowskie rozpowszechniły się w Polsce w czasach zaborów. Zwłaszcza obśmiewani hrabiowie galicyjscy. Chodzi o to, że Austriacy handlowali tytułami. Znam takich, co się cieszą, że mają, cytuję: „austriacki tytuł, kupiony”. Znaczy, cieszy się dziewucha takiego hrabiego, która nie bardzo kuma o co chodzi. Nawet kredens bez nadstawki nazywa komodą. Nie rzadko zakup tytułu poprzedzał zakup majątku ziemskiego, np. odebranego wcześniej patriotom za udział w powstaniu. W latach dwudziestych, po odzyskaniu niepodległości, tytuły dziedziczne zniesiono. Z kolei w latach trzydziestych, pod wpływem tych hrabiów i baronów, je przywrócono. Komuna się w ogóle na ten temat nie wypowiedziała, w sensie, nie uchwaliła, nie wydała na ten temat żadnych rozporządzeń prawnych. III RP tak samo.
      U nas dalej jest sołtys, wójt, starosta, wojewoda. To, że nie są to dziedziczne tytuły, tylko funkcje, bardzo mi się podoba i uważam, że to dobrze, że u nas się to tak zachowało. Natomiast ci, co się bawią w używanie dziedzicznych tytułów i chcieliby, aby je przywrócono, są śmieszni, alogiczni i nie są patriotami.

      Polubione przez 1 osoba

      Odpowiedz
      1. dragomiraplonska Autor wpisu

        Piękne jest też, to, że u nas zachował się wybór księcia. Przed feudalizmem księcia wybierał wiec. Za feudalizmu księciem trzeba było się urodzić ze związku małżeńskiego księcia i księżniczki, obojga z rodów dziedzicznych władców. Dzieci z małżeństwa księcia z wojewodzianką, nie dziedziczyły po ojcu i nie były książętami. Ponieważ za feudalizmu w Polsce dziecko przynależało do stanu rodzica niższego stanem. W schyłkowej III RP sejm nadał dwa tytuły książęce, dwóm Poniatowskim, kuzynom króla. W Polsce takie uprawnienia, do uczynienia kogoś księciem, miał tylko wiec/sejm lub wola boża, nigdy król. Dlatego idiotami są ci, co twierdzą, iż aby w Polsce powstało księstwo, to najpierw papież musi koronować cesarza, potem cesarz króla, a potem król księcia. Tak może było na Zachodzie, ale nie u nas.

        Polubione przez 1 osoba

        Odpowiedz
        1. dragomiraplonska Autor wpisu

          Opisany tutaj spór, jest odwiecznym sporem, pomiędzy demokracją a feudalizmem, pomiędzy twierdzeniem, że władza pochodzi od ludzi a twierdzeniem, że władza pochodzi od Boga. Początkiem tego konfliktu była teologia zaratustrianizmu, która jako pierwsza ogłosiła, iż władza pochodzi od Boga. Z zaratustrianizmu wyewoluował mitraizm oraz judaizm. Z niego, z kolei wyewoluowało chrześcijaństwo i islam. Feudalizm jest ściśle związany z chrześcijaństwem, bo to z niego czerpie legitymację do rządzenia, bez niego ja traci.

          Polubione przez 1 osoba

          Odpowiedz
          1. R.A.

            100%!!! To tzw. Zaratusztra (R1a Z93 zapewne) polazł na pustynię i tam z Tradycji Pra-Słowiańskiej + pustynnego zamordyzmu stworzył „pierwszą religię objawioną”, czyli jak to ja nazywam „tradycję pustynną”.

            Tłumaczę to tu tym wszystkim wolnomyślicielom, żeby rozróżniali „tradycję pustynną” od ” nadjordańskiej dżumy”… hehehe

            Polubienie

          2. Adam Smoliński

            Prawdzie też trochę trzeba oddać.
            Mówiąc szczerze, Słowianie, którzy poszli na południe, do Azji, też mają swoje za kołnierzem.
            Ponieważ przewyższali tubylców techniką wojenną i kulturą, a nawet choćby ubiorem bogatym, to przez tubylców zostali uznani za bogów. Co gorsze, naszym chłopakom bardzo to się spodobało i zaczęli zachowywać się jak bogowie w stosunku do tubylców. No i się narobiło. Chłopcom tak woda sodowa odbiła, że zbuntowali się przeciw całej Słowiańszczyźnie. Wyrośli tacy Dariusze, Cyrusy i Sargonowie. Hetytom też odwaliło. Trzeba było im przetrzepać skórę, przy pomocy tzw. Ludów Morza. Jednak to ciągle nie wystarcza. Każdemu, kto tam pojechał, woda sodowa odbijała po jakimś czasie i tworzyli feudalizm.

            Polubienie

          3. Andrzej

            Ze względu na pustynny charakter bełkotu, komentarz został usunięty.
            Taki bełkot, to proszę uskuteczniać na RudaWeb.

            Polubienie

  6. Adam Smoliński

    Tak R.A. masz pewną rację, co do żupana i grododzierzcy. Tylko, że tu chodzi o rozdzielenie funkcji człowieka, który zajmował dane stanowisko w grodzie. Funkcje te były wyraźnie rozdzielne. Żupan i grododzierzca były funkcjami administracyjnymi, przynależnymi staroście. Kasztelan to typowa funkcja wojskowa i strażnicza. Ten gość nie zajmował się dostawą żarcia i przepełnionymi kiblami. On dowodził obroną grodu, dbał o broń oraz zaopatrzenie wojowników, łapał podejrzanych oprychów. Jemu podlegał kat grodowy.

    Polubione przez 1 osoba

    Odpowiedz
  7. Pingback: Dragomira Płońska i Adam Smoliński. Odezwa w sprawie przygotowania podręcznika dziejów Pra-Słowian i Pra-Słowiańszczyzny, Słowian i Słowiańszczyzny, jako jednoczesne wezwanie, zaproszenie i kolejny bodziec do współdziałania i współtworzeni

Dodaj komentarz